Gdy wszyscy goście poszli, przyjechała ekipa sprzątająca, która zajęła się salą, a my udaliśmy się do domu. Noc poślubna była cudowna. Jednak wiedziałam, że czeka mnie rozmowa z Klausem. Nastał ranek, a ja chciałam jak najdłużej przeciągnąć tą noc.
- Mógłbym stąd dziś nie wychodzić. - Klaus pocałował mnie w szyje.
- Muszę Ci o czymś powiedzieć.
- Mów kochanie.
Wstałam, byłam w samej bieliźnie i z nerwów przechadzałam się po pokoju. Nagle zatrzymałam się na środku i wybuchłam płaczem.
- Caroline, kochanie. Czy powiedziałem coś nie tak?
- Nie..
- To o co chodzi?
- Bo we mnie.. narodziła się nowa istota.
- Nie rozumiem. - popatrzył na mnie.
- Jestem w ciąży. - nagle Klaus się na mnie patrzył ogłupiało nie wiedząc co ma odpowiedzieć.
Bezsilnie się rozpłakałam i zaczęłam przepraszać, że zepsułam taki wspaniały dzień, noc i wydarzenie. Klaus wstał i przytulił mnie do siebie.
- Będziesz najseksowniejszą mamą na tym świecie. - pocałował mnie w policzek i nagle się uspokoiłam, jednak wiedziałam, że to jest jego zasługa, a raczej jego daru wpływania na emocje innych.
[ z perspektywy Klausa ]
Wypowiedź Caroline była dla mnie zaskoczeniem. Nie sądziłem, że jesteśmy zdolni do tego, aby mieć dziecko. Cieszyłem się jednak. Wiedziałem, że Caroline jest kobietą mojego życia i to z nią chce żyć i dążyć w tej nieśmiertelności, jednak dziecko.. W pełni byłem przekonany, że Caroline da sobie świetnie z rolą mamy. Była ciepła, kochana, troskliwa. A ja? Potwór zabijający innych. Czego niby moje dziecko miałoby się ode mnie nauczyć? Jak odróżnić świeżość, grupę krwi? Jak wytropić inne wampiry i wilkołaki? I najważniejsze pytanie.. do której z tych przedziałów miało należeć?
[ bez perspektywy, miesiąc później... ]
Prawda była taka, że każdy w szybkim tempie dowiedział się o ciąży Caroline. Rebekah już zajmowała się zakupami i powiększaniem domu, bo jak sama twierdziła " Dziecko musi mieć miejsce do zabawy ". Mama Caroline ucieszyła się na wieść, że zostanie babcią. Pomimo wszystkich złych wspomnień związanych z Klausem, dała mu drugą szansę i w miarę dogadywali się, bo twierdzili, że muszą, aby przyszły potomek mógł mieć wsparcie od całej rodziny. Całe Mystic Falls szalało na temat ciąży Caroline. Ona sama już nawet nie była w stanie nic zrobić. Poprzez złączenie się genu wampira z genem wilkołaka, dziecko zaczęło się rozwijać o wiele, wiele szybciej niż takie normalne. Po pierwszym miesiącu Caroline miała brzuch jakby była w ósmym. Wciąż jednak miała obawy do narodzin, wciąż zastanawiała się, czy jej dziecko przypadkiem nie będzie całe pokryte sierścią, albo z wielkimi kłami. Klaus całymi dniami wspierał Caroline i nie okazywał strachu.
Siedzieli na kanapie w salonie, Klaus tworzył swoje kolejne dzieło, jak na razie powstał szkic siedzącej Caroline z brzuszkiem. Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. Caroline już się podniosiła, gdy Klaus popatrzył na nią i gestem ręki wskazał, że on pójdzie. Gdy chwycił za klamkę jego oczom ukazała się Elena, Bonnie i Stefan.
- Witam, zapraszam. - uśmiechnął się i wskazał salon.
Cała trójka weszła do środka i stanęli przed Caroline.
- Czyli to prawda. - uśmiechnęła się Bonnie.
- Tak. - zaśmiała się Caroline. - Miło was widzieć.
- Ciebie też. - uśmiechnęła się Elena.
- Cała promieniejesz. - przytaknął Stefan.
Wszyscy starali się zapomnieć o przeszłości i żyć dalej w pokoju, choć już nie w przyjaźni. Dziewczyny często się dziwiły, że Caroline znalazła przyjaciółkę w Rebece, jednak nie krytykowały tego i zaakceptowały. Stefan i Damon też nie wchodzili sobie już w drogę jak kiedyś.
- Jak się czujesz? - spytała Elena, gdy usiedli na kanapie.
- Dobrze. A co u was?
Klaus wrócił do nich i usiadł obok Caroline, obejmując ją ramieniem.
- Także. - uśmiechnęła się Bonnie. - Jednak czuje złe wibracje od Ciebie Caroline. Jakiś strach. Coś Cię niepokoi? - zmartwiła się.
- Jestem w ciąży. Każdego dnia coś mnie niepokoi. - zaśmiała się Caroline.
- W sumie masz racje.
Posiedzieli jeszcze jakiś czas, porozmawiali, pośmiali się i poszli. Caroline bardzo dobrze zrobiła taka odskocznia. Zawsze uwielbiała towarzystwo ludzi, ale życie postarało się o to, żeby szybciej dorosła. I tym sposobem była już po ślubie z brzuszkiem. Cieszyła się jednocześnie, bo chociaż z wielu rzeczy musiała zrezygnować, to wiele rzeczy zyskała. Zyskała rodzinę, a odkąd stała się wampirem obawiała się o to, że nigdy nie znajdzie nikogo odpowiedniego z kim będzie mogła ją założyć. Nagle silny ból przeszył jej plecy.
- Aaaa ! - powstrzymywała dalszy krzyk, jednak nie potrafiła.
Obok niej płynnym ruchem znalazł się Klaus, a potem Rebekha i Damon.
- Czy to już? Zaczęło się? - Rebekha zadawała masę pytań.
- Nie. To dopiero początek. Dziecko zyskało taką moc, że chce się wydostać, jednak nie daje w tej chwili rady, ponieważ nie jest jeszcze ze strony ludzkiej tak bardzo wykształcone i organizm Caroline w tym wypadku będzie silniejszy.
- Ile tak będzie musiała się męczyć? - spytała przerażona Rebekha.
- Tego już nie wiem.
- Muszę wyciągnąć go/ją z niej. - powiedział przerażony Klaus.
- NIE ! Jeśli tylko go tkniesz, pożałujesz. - zagroziła Caroline, po czym znów starała się stłumić krzyk..
Nagle dziecko się uspokoiło, a ona otarła łzy i pot z twarzy. Wszyscy odetchnęli i usiedli z ulgą wypisaną na twarzach.
- Wiesz, że to się powtórzy, prawda? - spytał Damon, a Caroline pokiwała glową.
- Skąd tyle o tym wiesz?
- Kontaktowałem się ze starym znajomym, którego żona także była w ciąży.
- Znasz Franleja oraz Judit? - zdziwił się Klaus.
- Tak, znam.
- Ale skąd? - spytala Rebekha.
- Powiedzmy, że kiedyś byli w tarapatach.
- Powie mi ktoś kto to jest?! - niecierpliwiła się Caroline.
- Judit to pierwsza i ostatnia wampirka w historii naszego istnienia, która była w ciąży i urodziła.
- Jak widać już nie ostatnia. - Caroline wskazała na brzuszek.
- Jak widać.. - westchnęła Rebekha.
- Jej dziecko żyje?
- Tak.
- Chciałabym się z nią spotkać.
- Po co? - zdziwił się Klaus.
- Po prostu. Jest taka możliwość? - na pytanie Damon pokiwał głową i wszyscy zamilkli.