- Caroline, kochanie wyspałaś się ? - spytał Klaus.
- Ale nie zawracaj mi głowy teraz tym ! - zaczęłam chodzić po podłodze w tą i z powrotem.
- Czy wszystko z nią w porządku ? - spytała Rebekah.
- To normalne jeśli chodzi o nią. - westchnął Damon.
- Trzeba załatwić choinkę, prezenty i wiele innych rzeczy.
- O czym ty mówisz? - spytał Klaus.
- No, jak to?! Święta ! - uśmiechnęłam się radośnie i pełna entuzjazmu.
- Caroline.. my nie obchodzimy świąt. - powiedziała Rebekah.
- Jak to nie ? Dlaczego nie ?
- Wytłumacze Ci to kochana. - uśmiechnął się Klaus. - Jesteśmy mordercami i nie mamy prawa obchodzić takich świąt.
- Och, no tak.. - westchnęłam. - Ale.. - w głowie mi się nasunął kolejny pomysł. - nie musimy się dzielić opłatkiem itd. Możemy przystroić pięknie dom, zjeść coś i wymienić się prezentami.
- Nie sądzę, aby to był dobry pomysł. - zaśmiał się Damon.
- Och, jak zwykle wam coś nie pasuje. Wiecie co ? Mam was gdzieś! - wzięłam klucze od samochodu i wyszłam z domu.
Po 10 minutach znalazłam się w centrum handlowym. Zaczęłam chodzić po sklepach. Znalazłam idealny prezent dla Mamy, Klausa oraz Damona i Rebekhi. Nagle przechodząc obok sklepu zobaczyłam Elenę, Bonnie i Stefana. Pomyślałam, że powinnam zrezygnować z tego sklepu, ale był moim ulubionym, więc nie mogłam odpuścić. Weszłam do środka i zaczęłam oglądać nowe skórzane kurtki.
- Caroline.. - usłyszałam ten znajomy głos.
- Hey! - powiedziałam, odwracając się w ich stronę.
- Dawno Cię nie widzieliśmy. - powiedział Stefan.
- Tak.. jakoś czasem tak wychodzi.
- Co porabiałaś przez ten czas ?
- Byłam wraz z Klausem w podróży. - uśmiechnęłam się na samo wspomnienie tych cudownych chwil.
- To fantastycznie. - odparła Elena, udając lekki entuzjazm i szczęście w głosie. - Wciąż razem ?
- Tak, zaręczyliśmy się.
- Naprawdę ? - spytał z niedowierzaniem Stefan.
- Naprawdę.
- Zaskoczyłaś nas. - powiedziała Bonnie.
- No, a to niespodzianka. - przytaknęła Elena.
- Tak.. dziękuje za gratulacje itd. Muszę już iść. - westchnęłam. - Wesołych Świąt.
- Wzajemnie. - uśmiechnęła się Bonnie.
Wyszłam ze sklepu, a łzy mi napływały do oczu. Nie wiedziałam tylko dlaczego. Dobrze wiedziałam, że nie przyjaźnimy się już nigdy, ale zawsze myślałam, a raczej odkąd zaczęłyśmy się w młodości przyjaźnić, że będą przy mnie w takiej chwili. Jednak one nawet nie pogratulowały.. zrobiły tylko miny i wybąkały, że są zdziwione. Zabolało.
Po zakupach udałam się prosto do domu mamy. Wyglądał tak samo jak kiedyś. Wysiadłam z prezentem w ręku i zapukałam do drzwi wejściowych. Po chwili w progu widziałam już mamę.
- Mama ! - wykrzyknęłam.
- Caroline. - mocno przytuliła mnie do siebie. - Proszę wejdź.
Weszłam przez próg, od razu wyczuwając czyjąś obecność.
- Wszystkiego najlepszego z okazji świąt ! - powiedziałam i wręczyłam prezent.
- Dziękuje Ci kochanie, ja też coś dla ciebie mam. - podała mi pudełeczko do ręki. - Nie wiedziałam, czy będziesz na święta, ale pomyślałam, że jeśli nie ta okazja to będzie następna.
Otworzyłam pudełeczko, a w środku widniała pozłacana bransoletka. Podobna do takiej, którą zgubiłam kilka lat temu, a miała dla mnie ogromną wartość.
- Dziękuje Ci mamo, jest wspaniała.
- To świetnie córciu. A teraz chodź, bo chce ci kogoś przedstawić.
Weszłam za nią do salonu i od razu mężczyzna siedzący na kanapie przykuł moją uwagę. Miał brązowe oczy i włosy, nie był gruby, ale widać było , że ma około 45 lat.
- To jest Jimm. - uśmiechnęła się mama, a mężczyzna jak na komendę wstał.
- Miło Cię poznać Caroline.
- Ciebie również. - uśmiechnęłam się i podałam rękę. - Więc jesteście parą ?
- Jakby ci to powiedzieć.. - mama zaczęła się jąkać. - .. tak.
- No to moje gratulacje ! - uśmiechnęłam się.
- Nie jesteś zła?
- Ani trochę !
- Widzisz, a ty się martwiłaś. - zaśmiał się Jimm.
- Ale ja także muszę Ci, a raczej Wam coś powiedzieć.. - zebrałam głos w sobie. - Klaus mi się oświadczył, a ja przyjęłam zaręczyny.
- O nie.. - mama zaczęła nagle płakać.
- Mamo, co ci jest ? Wiem jaki on jest i w ogóle, ale daj mu szanse.
- Nie o to chodzi, córciu.. to wspaniałe. Moja jedyna i najukochańsza córka się zaręczyła. - uśmiechnęła się.
- Czyli nie masz nic przeciwko ?
- Oczywiście, że nie.
- Caroline.. - zagadnął nagle Jimm. - Co prawda jedziemy dziś do mojej rodziny na święta, ale jeśli chcesz to wraz ze swoim narzeczonym możecie z nami jechać.
- Nie, przykro mi, z wielką chęcią, ale nie obchodzimy w tym stylu świąt. Ale bardzo dziękuje za zaproszenie. - uśmiechnęłam się i spojrzałam na zegarek. - Muszę już lecieć, jeszcze raz wesołych świąt ! - przytuliłam mamę i przytuliłam także Jimm'a. - Opiekuj się nią ! - uśmiechnęłam się.
Gdy wracałam zapadł już zmrok. Cieszyłam się na to jak mama zareagowała i z jej szczęścia, to cudowne widzieć ją taką radosną. Teraz wracam do domu, do ludzi, którzy nie tolerują świąt, jednak prezenty dostaną. Zajechałam na podjazd, jednak wszystkie światła były zgaszone. Gdy weszłam do domu i przeszłam do salonu, nagle oślepiły mnie kolorowe światła, które pochodziły z choinki, przy której stał Klaus wraz z Damonem i Rebekhą.
- Chciałaś święta, masz święta, spędzimy je razem.. może nie tak jak kiedyś je spędzałaś, ale w pewien sposób ustalimy nową tradycję. - uśmiechnęła się Rebekah.
- Dziękuje wam , jesteście kochani. Ta choinka jest śliczna.
- To może czas na wymianę prezentów ? - spytała Rebekah.
- Czemu nie. - odparł Klaus.
- Hura. - przyklasnęłam w ręce z aprobatą.
Usiedliśmy wszyscy na kanapie, przy stole zapełnionym jedzeniem i zaczęliśmy się pomału wymieniać prezentami, a przy tym dobrze się bawić.
_______________________________________________________________________
Z okazji świąt, chciałabym Wam życzyć wszystkiego najlepszego ! Dużo ciepła, miłości i radości.
Niech otaczają was sami zaufani ludzie, w których widzicie przyjaciół.
Niech święta minął wam w cudownej rodzinnej i przyjaznej atmosferze, a nowy rok da wam wiele nowych perspektyw na życie. Aby wszystkie życzenia i marzenia się wam spełniły ;*