czwartek, 12 lipca 2012

Rozdział siedemnasty .

- Macie na myśli biała suknia, garnitur, kwiatki i takie tam pierdoły ? - spytał Damon z niedowieżaniem.
- Tak właśnie to mamy na myśli. - odparł jego brat.
- W takim razie gratulacje. - uśmiechnęłam się lekko.
- Dziękujemy. - uśmiechnęła się Elena. - Chciałabym, abyś ty wraz z Bonnie były moimi świadkami, bo jesteście mi najbliższe od dzieciństwa.
- Bonnie tak, ale ja byłam Ci najbliższa. - odparłam. - Wybacz Elena, zmieniłam się. Wiele dało mi do myślenia to, że nie uwierzyłyście mi.. nie potrafie ot tak o tym zapomnieć. Wybacz. - wstałam i wyszłam na taras.
Ciężko mi było widzieć i mówić to wszystko. Gdybym wciąż jeszcze była z Eleną na pewno próbowałabym z nią o tym pogadać, czy na pewno chce tego itd, nawet zaoferowałabym pomoc przy weselu. Ale to już minęło. Nie da się tego naprawić. Mam nowe życie. Nie zamierzam zapomnieć o starym, bo było wiele momentów, które chce zapamiętać do końca swojego życia. Nagle ktoś za mną stanął.
- Wszystko dobrze ? - usłyszałam ten znajomy akcent.
- Tak. Kiedy to wszystko ma się odbyć ?
- Za 5 dni.
- Szybko. - odparłam krótko.
- Kochają się, chcą ze sobą być to normalne, Caroline. - czułam, że się przy tym uśmiecha.
- Nie twierdze, że nie. - wzruszyłam ramionami. - Ale.. jak oni się wyrobią z przygotowaniem wszystkiego ?
Klaus zaczął się śmiać.
- Co w tym śmiesznego ? - popatrzyłam na niego.
- Mówisz, że się zmieniłaś. Tymczasem ja wciąż widzę starą, dobrą Caroline, która tak bardzo urzeka mnie swą osobowością.
Mimowolnie się uśmiechnęłam na jego słowa. Lekko pocałowałam go w usta.
- Tak, ale stara Caroline nigdy by się z tobą nie zaczęła zadawać. - zaśmiałam się.
- W sumie, to rzeczywiście bardziej lubie tą nową. Chociaż pociągało mnie to, że udawałaś, że cie nie interesuje.
- Skąd wiesz, że udawałam ? - przygryzłam dolną wargę.
- Napoczątku na pewno mnie nie nawidziłaś, ale potem chciałaś mnie poznać.
- To ten twój akcent. - udałam oburzoną.
- Całkiem możliwe. - zaśmiał się i wlepił wzrok w podłogę. - Od pierwszego razu, gdy cie zobaczyłem zainteresowałaś mnie sobą.
- Nie często wyznajesz takie coś ? - spytałam poważnie.
- Zgadza się, ale tobie moge to szczerze wyznać. - uśmiechnął się lekko.
- To miłe. - uśmiechnęłam się i skierowałam w strone drzwi.
- A ty gdzie ? - zdziwił się. - Myślałem, że teraz twoja kolej na powiedzenie czegoś miłego i takie tam. - zaśmiał się.
- Hm, widzisz jeszcze do końca nie uległam twemu urokowi. - zaśmiałam się i weszłam do salonu.
Stefana i Eleny już nie było, natomiast na stole widniało kilka białych kopert. Jak na razie nie chciałam otwierać jednej z nich, która miała moje imię i nazwisko. Poszłam do siebie na góre i zaczęłam gapić się w okno.
- Jak się trzymasz ? - Rebekah weszła do mojego pokoju i usiadła niedaleko mnie.
- W jakiej sprawie ?
- Tego ślubu.
- To ich życie, niech robią co chcą. Cieszę się, że się tak kochają i podjęli taką decyzje, widać, że to coś poważnego. Jednak druhną nie zamierzam być.
- Rozumiem Cię, na twoim miejscu też bym zrezygnowała z tego tytułu. - westchnęła i wzięła jakiś katalog do rąk. - Ale i tak na zakupy musimy się wybrać. - zaczęła przeglądać kolorowe kartki magazynu. - W końcu w byle czym nie pójdziemy.
- To pewnie będzie jakieś kameralne wesele, bo oboje takie uwielbiają. - uśmiechnęłam się.
- Więc wybierzemy coś kameralnego. - odwzajemniła uśmiech Rebekaha.
Zaczęłyśmy rozmawiać o wszystkim i o niczym. Czułam się jakby Rebekah była moją siostrą. Chociaż miała trudny charakter to się potrafiłam z nią dogadać. Gdy już się ściemniło, powiedziała, że jest zmęczona i musi iść troche odpocząć. Pożegnałyśmy się i poszła do swojego pokoju. Leżałam na łóżko znów patrząc się w okno, gdy dostałam sms'a. Spojrzałam na telefon i nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Na wyświetlaczu pojawiło się imię Tyler. Otworzyłam wiadomość od razu. " jestem w mieście, chce się z tobą spotkać. Wszystko naprawić. Kocham Cię i tęsknie " - odczytałam w myślach, aby nikt z obecnych w domu osób, nie zdołał usłyszeć. W końcu pięciu wampirów oprócz mnie i każdy ma wyszulony słuch, a do tego niektórzy mieszkają za ścianą. Czy powinnam coś odpisać ? Nie - postanowiłam stanowczo. Nie moge. Zaczęłam wszystko na nowo. I tak naprawdę teraz zrozumiałam, że to uczucie, którym darzyłam Tylera minęło. Nie da się go odtworzyć jak kasetę wideo. A zresztą tyle czasu go nie było, mało co nie zginęłam, a on ani razu się nie odezwał. No wiem, że Klaus miał w tym swój udział, ale to nie tylko jego wina. Tyler nauczył się opanowywać to wszystko. Koniec ! Nie myślę już o tym. Było, minęło i już nie wróci. Za dużo się teraz dzieje, żeby się tym martwić. No właśnie ! Moja eks przyjaciółka wychodzi za mąż za pięć dni, dzisiaj się wybudziłam z tygodniowego snu, coś się dzieje pomiędzy mną, a Klausem, a ja będę sobie tym zawracać głowe. A jeśli cos mu się stało i dlatego wrócił ? Nie, nie, nie. A może jednak ? Napisze, aby się upewnić. - wzięłam telefon i wystukałam na klawiszach pytanie " czy wszystko z  tobą Ok ? ", na odpowiedź nie musiałam długo czekać. Przycisnęłam Ok i wiadomość się otworzyła. " Nic mi nie jest, jest lepiej niż kiedykolwiek było. Po prostu tęsknie i nie moge przestać o tobie myśleć "
- No to pięknie się wpakowałaś Caroline.. - wyszeptałam i oparłam się na rękach.
     Nawet nie zdałam sobie sprawy, w którym momencie zasnęłam. Obudziły mnie promyki słońca, wlewające się przez okno. Wstałam więc z łóżka i poszłam do łazienki, aby się umyć. Wspaniale było wziąć gorącą kąpiel i zapomnieć o wszystkich problemach z ostatniego czasu. Jednak, gdy tylko ubrałam się w świeże ubrania, na nowo przypomniałam sobie o Tylerze. Czy na pewno powinnam się z nim spotkać ? Z rozmyśleń wyrwał mnie odgłos otwieranych drzwi.
- Damon ! A co jeślibym była naga ? - zapytałam z prerensją w głosie.
- Oj prosze cię, przecież cie już taką widziałem. - odparł z obojętnością.
- No w sumie. - wzruszyłam ramionami. - Czego chcesz?
- Jade do miasta, Rebekah prosiła mnie o jakieś pierdoły. Też chcesz czegoś ?
- Ty robisz coś dla kogoś ? - zdziwiłam się i patrzyłam na niego z niedowierzaniem.
- Możesz się nie czepiać ?!
- Dobra, jade z tobą. Musisz mnie zawieźć do pewnego miejsca.
- Skoro chcesz. - odparł i wyszedł z pokoju.
Wzięłam telefon i pięniądze i także wyszłam. Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy w droge. Jechaliśmy w milczeniu, słuchając muzyki.
- To tutaj. - westchnęłam i rozpięłam pas. - Wysadź mnie tu.
- Nie chcesz, żebym szedł z tobą ?
- Po co ? Nie jesteś moją nianią. - zaśmiałam się, a gdy się zatrzymał, wysiadłam z samochodu. - Kup mi płatki czekoladowe. - powiedziałam i zamknęłam drzwi.
Tyler napisał, że będzie u siebie w domu. Wolałam nie ryzykować i nie wysłuchiwać potem gadania Damona, więc pojechaliśmy troche dalej i weszłam na podwórko tylnym wejściem. Napisałam sms'a, że jestem na werandzie. Nagle drzwi od jego domu się otworzyły i pojawiła się tak znajoma mi postać. Wciąż miał dobrze zbudowane ciało i ten błysk w oku. Na mój widok lekko się uśmiechnął.
- Czego chcesz ? - spytałam.
- Wiem.. nie odzywałem się, ale musiałem po tym wszystkim się pozbierać.
- Ty ?! Weź mnie człowieku nie osłabiaj. - westchnęłam.
- Caroline, zostawmy przeszłość za sobą. Bądźmy znów tak jak kiedyś.
- Jacy ?
- Szczęśliwi. - złapał mnie za ręce.
- Tyler.. oprócz przyjaźni nic nam już nie pozostaje. - oswobodziłam ręcę z jego uścisku. - Ja teraz jestem szczęśliwa. U boku kogoś innego też moge. - westchnęłam i zaczęłam schodzić po schodkach.
- To Damon ? Matt ? A może teraz Klaus ?!
- Nie twoja sprawa. - zaśmiałam się pod nosem. - Dużo się zmieniło od twojego wyjazdu. - rzuciłam przez ramie i poszłam.
Do domu wróciłam na piechote. Musiałam sobie wszystko teraz poukładać w głowie. Cieszyłam się, że zamknęłam pewien rozdział w swoim życiu. Bałam się tylko jak z tym sobie poradzi Tyler, bo nie wyglądał na zbyt smutengo, był raczej pełen złości i nienawiści. Jednak musi to zaakceptować. No, bo w końcu jeśli mnie kocha to pozwoli mi odejść. Bez żadnych sprzeczek, ani niczego takiego. Chce mieć w końcu spokojne życie !
- Chce być tak jak kiedyś.. - westchnęłam.
Nastolatką.. cieszącą się życiem. Wiedziałam jednak, że tak już nigdy nie będzie. Jestem wampirem, potworem.. i obdarzyłam uczuciem kogoś kto żyje od ponad kilku tysięcy lat, to też bardzo dziwne. Nagle w ręku poczułam wibracje telefonu.
- Tyler.. - wyszeptałam, gdy zobaczyłam jego imie na wyświetlaczu. - " Dowiem się przez kogo nie chcesz do mnie wrócić.. ! " - przeczytałam na głos.
Teraz to już się denerwowałam nie na żarty. Zadzwoniłam do Klausa i poprosiłam, aby po mnie przyjechał. Zgodził się. Nie wiem co się działo ostatnio z nim i Damonem, ale byli wyjątkowo mili. Usiadłam na ławce i pogrążyłam się w rozmyśleniach. Nagle zobaczyłam Klausa samochód i go wysiadającego i idącego w moim kierunku.
- Caroline wszystko w porządku ? - zapytał z tym swoim boskim akcentem.
- Pojedźmy w jakieś ciche miejsce, żeby pogadać, dobrze ? - spytałam, a on w odpowiedzi pokiwał głową.
Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy do domku, gdzie ostatnio spędziłam sporo czasu. Przez całą droge siedzieliśmy w milczeniu, Klaus o nic nie pytał, co bardzo mi się podobało, bo musiałam sobie wiele rzeczy poukładać w głowie, choć przez chwile.

6 komentarzy:

  1. no no coraz ciekawiej się robi

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiesz czemu Cię lubię?
    Bo nie pozwalasz nam czekać, i Swoimi opowiadaniami dodajesz nam adrenaliny.
    Pozdrawiam i weny życzę!
    ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło, że tak mówisz. Bardzo dziękuje ; ) ..

      Usuń
  3. Rozdział jak zawsze świetny, ale chciałam ci podziękować. Dziś chciałam dodać u siebie rozdział, ale nie miałam weny i dzięki tobie ją mam! Dziękuj! Nie wiem czemu, ale wszystkie blogi, które czytam i są o Klaroline dodają mi takiej siły do pisania! Dziękuje jeszcze raz! ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie masz za co dziękować ; ) . To ja dziękuje, że tu wpadasz i czytasz to. ; * .. Do ciebie też bardzo często wpadam i lubię poczytać to co ty napisałaś ; ))))))

      Usuń
  4. Świetny rozdział i dziękuję że je tak szybko dodajesz.

    OdpowiedzUsuń