poniedziałek, 30 lipca 2012

rozdział dziewiętnasty .

     Rozpakowałam wszystkie swoje rzeczy, które przywiozłam z powrotem ze sobą. Pogodziłam się z mamą, jednak wciąż istniała jakaś pustka we mnie, której w ogóle nie mogłam niczym zapełnić. Jednak widząc jak Damon, Klaus dają sobie rade z tym, że musieli zostawić wszystkich swoich bliskich, jest mi łatwiej, bo wiem, że nie tylko ja muszę się z tym zmagać. Nagle wiedziałam czego jeszcze brakuje mi w życiu. Klausa.. miłości.. bezpieczeństwa. Szybko podniosłam się i zbiegłam na dół po schodach. Spostrzegłam go stojącego na tarasie domu. Szybko wybiegłam przez szklane drzwi, oczywiście otwierając je po drodze. Szybko odwrócił się w moją stronę, ale nie zdążył zareagować, bo ja tym razem byłam szybsza. Pocałowałam go z uczuciem jakiego nigdy wcześniej nie doznałam. Aż tak mi zawrócił w głowie ? Tak. Był inny od wszystkich, nie był nachalny, był opiekuńczy i cierpliwy.
- Caroline. - uśmiechnął się.
- Posłuchaj, w moim życiu wiele się dzieje, ale nie mam zamiaru rezygnować z czegoś na czym cholernie mi zależy. - uśmiechnęłam się także.
- No dobrze. - miał minę jakby w myślach analizował wszystkie moje słowa. - Skoro tak, to nie pozwole ci z niczego zrezygnować. - przytulił mnie mocno do siebie.
Usiedliśmy na jednej z ławek w ogrodzie. Nie rozmawialiśmy prawie w ogóle, lecz siedzieliśmy przytuleni do siebie. Nagle za nami ktoś się pojawił. Wiedziałam, że to Rebekaha, od razu rozpoznałam jej perfumy.
- Jak miło was widzieć takich szczęśliwych. - zaśmiała się.
- Dzięki siostra. - Klaus odparł nawet się na nią nie patrząc.
- Tylko mi jej nie zepsuj całkowicie. Ok ? - uśmiechnęła się.
- Nie ma sprawy, lecz spodziewaj się teraz, że to ja będę u niej na pierwszym miejscu. - zaśmiał się.
- Spokojnie, w to akurat się nie mieszam, bo mam dzisiaj randkę.
- Z kim ? - zerwałam się z ławki na równe nogi.
- No nie.. wracaj tu. - Klaus wyciągnął do mnie rękę.
- Poczekaj chwile. - zaśmiałam się. - No.. z kim ? - ponaglałam ją.
- Czekaj.. jak on miał na imie.. - zastanawiała się. - Thomas.
- Chwila, a Damon ? - popatrzyłam na nią zdziwiona.
- Hm, muszę coś zrobić, żeby w końcu stał się zazdrosny.
- Rebekah, nie igraj z ogniem. - westchnął Klaus, kręcąc głową. - Nie kombinuj nic, prosze cię.
- Oj braciszku i tak wiesz, że zrobie co zechce. - uśmiechnęła się i weszła z powrotem do domu.
Usiadłam z powrotem obok Klausa, na ławce. A co z Damonem ? No dobra, rozumiałam w pewnym sensie Rebekah, lecz tu chodziło o Damona. Co prawda jest ostatnim chamem, co często powtarzam, ale on ma mocne uczucia i złe wspomnienia z kobietami. Nie moge pozwolić na to, aby kolejna go zraniła. Z drugiej jednak strony Rebekah jest moją dobrą przyjaciółką i nie chce się jej wtrącać do życia, bo powinnam ją wspierać. I tak nie jest dobrze i tak. Czy powinnam w tym momencie wybrać ?
- O czym myślisz? - spytał Klaus, patrząc na mnie.
- Muszę iść porozmawiać z Rebekahą.
- Nie Caroline, prosze nie wtrącaj się.
- Posłuchaj.. a zresztą po co mam ci tlumaczyć ? I tak wiesz, że się wtrącę. - westchnęłam.
- W sumie masz racje. - przytaknął lekko głową.
- No to w takim razie uciekam. - wstałam szybko z ławki i skierowałam się do domu.
- Ale już ?
- Im szybciej tym lepiej! - odkrzyknęłam i szybko poszłam do  pokoju siostry Klausa.
Weszłam bez pukania i stanęłam na środku pokoju, dokładnie naprzeciw Rebekhi. Malowała paznokcie na swoim łóżku, wyglądając na tą dziewczyne z tych różnych filmów.
- Nie popierasz tego co robie, mam racje ? - westchnęła.
- Tak, masz racje.
- Caroline.. - usiadła na łóżku. - To się uda.
- Posłuchaj, on jest moim przyjacielem i nie pozwole go krzywdzić, tym bardziej, że już nie raz był skrzywdzony.
- Rozumiem i to szanuje, ale i tak zamierzam zrealizować swój plan.
- No to powiem ci tylko tyle, że jeśli potem wyniknie z tego jakiś spór, ja stanę po jego stronie.
Rebekah siedziała bez słowa, patrząc na mnie i analizując to co jej przed chwilą powiedziałam.
- Dobrze, rozumiem. Szanuje to Caroline, naprawdę. Tyle, że.. - zawahała się. - Dla mnie to też ważne, tyle osób mnie skrzywdziło, dla mnie jest to też pewien rodzaj sprawdzenia jego uczuć.
- Dobrze, nie będę się wtrącać. - zaśmiałam się i wyszłam.
Oboje byli uparci i właśnie tym mogli siebie zranić. Ale jak już powiedziałam.. nie wtrące się w to, tylko po sprawie oboje będę wspierać. Z tego wszystkiego zapomniałam o sprawie z Tylerem. Rozmowa była głupim pomysłem, ale przynajmniej dowiedział się prawdy. Poszłam do pokoju Klausa, wiedząc, że tam go zastanę. Nie myliłam się, gdy tylko przekroczyłam próg, zobaczyłam go w skórzanym fotelu za biurkiem ze szkicownikiem w rękach.
- Co wskórałaś ? - zachichotał.
- Nic, niech sobie robią co chcą. Są już duzi. - uśmiechnęłam się, a on podniósł na mnie wzrok.
- A gdzie tak zacięta Caroline, którą poznałem ?
- Za dużo złego już nawywijała, żeby kolejne sprowadzać. - popatrzyłam na jego prace.
I nagle zamarłam, na połowie z nich byłam ja.. było wiele rysunków z balu. Były także, gdy śpie, z momentu, gdy mnie pierwszy raz ujrzał, gdy walczyliśmy, gdy leżałam nieprzytomna. Byłam na nich wypełniona radością, w niektórych smutkiem, a w jeszcze innych gniewem.
- Nie chciałem, żebyś je w ten sposób zobaczyła. - westchnął i odłożył szkicownik.
- Dlaczego ? - popatrzyłam na niego podejrzliwie.
- Bo widzisz, możesz mnie uznać za jakiegoś świra, albo coś w tym momencie i pomyśleć nie wiadomo co.
- Nie prawda, podobają mi się. - uśmiechnęłam. - Ale nie rozumiem czemu malowałeś mnie? Jest wiele innych rzeczy, które widziałeś w tamtym okresie i mogłeś namalować. 
Westchnął ponownie i wstał z fotela. Usiadł na jednym z parapetów i popatrzył w okno. Nie wiedząc jak na to zareagować, podeszłam do niego i złapałam go za rękę. Odwrócił wzrok od okna i przyglądał się na nasze splecione ręce.
- Bałem się, że nigdy tego nie doznam, a rysunki to jedyne co mi pozostaje z każdego roku mego życia. Teraz mam ciebie, ale i tak nie przestane rysować, bo uwieczniam wspomnienia. Kto wie, może będziemy żyć razem do końca, może mnie zostawisz..
- Albo ty mnie. - wtrąciłam.
- Może z pewnych okoliczności będę musiał. - westchnął.
- Co masz na myśli ?
- Posłuchaj. Jestem hybrydą i kocham to. Kocham także ciebie. Ale moje marzenia się nie zmieniły. Nadal chce stworzyć więcej takich ja.
- Serio ? - wzruszyłam ramionami. - Jakoś nie wydaje mi się, żebyś był taki jak kiedyś. - westchnęłam. - Zmieniłeś się właśnie.
- Caroline, staram ci się to teraz powiedzieć..
- Chwila, chwila.. czy ja dobrze rozumiem? - zabrałam szybko rękę. - Chcesz dzisiaj skończyć to co dzisiaj się oficjalne zaczęło.
- Zmieniłaś mnie, nie jestem kimś kim kiedyś byłem, tęsknie za tamtym życiem. Nie lubie ograniczeń. Kocham Cię, ale wyjeżdżam na jakiś czas, tak będzie lepiej.
- O czym ty do cholery gadasz ?! - zdenerwowałam się.
- Przepraszam cię Caroline.
- Nie tylko ty się poświęciłeś, ja też się zmieniłam.
- No właśnie. Uwielbiałem, gdy ja byłem sobą, a ty byłaś sobą.
- Rozumiem. - spuściłam wzrok w podłoge. - Kiedy wyruszasz ?
- Dzisiaj w nocy.
- Z ?
- Z Kolem.
- Życzę udanej drogi. - westchnęłam i wyszłam z jego pokoju.
Do samego wejścia do pokoju trzymałam się jakoś, ale gdy tylko zamknęłam za sobą drzwi, zalała mnie fala smutku i łez, a także gniewu.

Z perspektywy Klausa .
     No i stało się to, co miało dzisiaj się stać. Zakończyłem to i ta pustka ponownie jest we mnie. Oczywiście, że gdybym nie miał wyjścia to nie opuszczałbym Caroline, ale musze wyjechać. Nie wiem ile to potrwa, dni, tygodnie, miesiące, a może nawet lata. Gdyby wiedziała co robie, zapewne by mnie powstrzymała albo nawet chciała jechać ze mną. Wszystkiego po niej można się spodziewać. Kłamałem, tak naprawdę. Żadni z nas się nie zmieniło, ona jest wciąż tą samą dziewczyną, pewną siebie i zagubioną w świecie wampira. Ja natomiast jestem mordercą, wpajano mi to od dziecka, gdy tylko stałem się wampirem i tak pozostało. Teraz nie jestem pewien czy nie zapłace życiem, za to co robie i nie chce, żeby Caroline na mnie czekała. Powinna ułożyć sobie życie na nowo z kimś kto da jej tyle radości ile zapragnie, bo zasługuje na to. Moje rodzeństwo wiedziało o wszystkim i każde z nich chciało mi pomóc, co było wielką nowością. Wybrałem Kola, tylko on tak naprawdę będzie potrafił pójść na całość. Gdy skończyłem ostatni rysunek, który przedstawiał Caroline niedawno ze smutkiem i żalem na twarzy, zastanawiałem się co powinienem napisać.
- Bracie. - Kol zajrzał do mojego pokoju. - Powinniśmy jechać już.
- No tak.
Nabazgrałem więc tylko na odwrocie " Kocham Cię, pamiętaj, jeśli to masz to właśnie poznałaś prawdę. Nie chciałem, żeby tak to wyszło, ale jednak. Bądź zawsze szczęśliwa i uśmiechnięta. Nigdy smutna i cierpiąca taka, gdy cie poznałem. ". Odłożyłem długopis i pobiegłem jeszcze do pokoju siostry.
- Już na nas czas.
- Dobrze, uważaj na siebie bracie. - przytuliła mnie, a ja ją objąłem.
- Mam do ciebie jeszcze jedną prośbe. Nie powiedziałem Caroline prawdy, gdy po tygodniu nie wróce, powiedz jej o wszystkim i daj to. - podałem jej do rąk zawiniętą w rulonik, kartke papieru.
- Dobrze, na pewno dam.
- Przykro mi, że ty także musisz ryzykować dobry kontakt z Caroline, czyli waszą przyjaźń.
- Nie przejmuj się. Dam jakoś rade.
Ostatni raz spojrzałem na twarz siostry. Gdy wyszedłem i mijałem pokój Caroline, chciałem się pożegnać i może nawet ostatni raz złożyć pocałunek na jej wargach, ale to był zły pomysł. Wiedziałem, że teraz przepełnia ją nienawiść do mnie. Kiedy zjawiłem się już na dworze i spojrzałem na dom, zobaczyłem jak w jej pokoju widnieje słaby blask światła, a na parapecie widać cień jej sylwetki. Westchnąłem i wsiadłem do samochodu, nie było czasu na rozczulanie się nad tym wszystkim. Kol zajął miejsce obok mnie. Ruszyliśmy po jeszcze jedną istotę.




_________________________________________________________________________




Wróciłam już z wakacji, z których jestem bardzo zadowolona ! Chociaż i tak poświęcałam wiele czasu na powieści na bloga. Tęskniłam trochę za tym żeby dodawać je tutaj, bo wielką przyjemność daje mi to, że ktoś to może przeczytać . ; )

5 komentarzy:

  1. Super, że już wróciłaś. Rozdział świetny mam nadzieję, że niedługo będzie następny. Przerwałaś w takim momencie. Nie mogę się doczekać co będzie dalej.

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział i fajnie że już wróciłaś. Mam nadzieję, że pomiędzy Klausem a Caroline nic się nie zmieni i dalej będą razem.

    Pozdrawiam, Esme. ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział, fajnie że na jakiś czas ich rozdzielisz dla ich dobra,, dobrze też że Klaus nie zrobił tego dla powodu jaki podał Car tylko po to aby ja obronić. Czekam na następny. ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział ! ;D Ciekawa jestem co tak naprawdę Klaus do załatwienia ... ;) Pozdrawiam i czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział !! ;**

    OdpowiedzUsuń
  5. [SPAM]Chciałabyś poznać opinię na temat swojego bloga? Dowiedzieć się jak postrzegają go inni? Nie czekaj i zgłoś się do Raju Ocen. Ocenialnia stoi otworem.
    raj-ocen.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń