czwartek, 24 maja 2012

rozdział czwarty .

     Po załatwieniu wszystkich spraw związanych z imprezą wróciłam z powrotem do szkoły. Ciągle myślałam o Klausie. Może byłam zbyt niemiła ? Nie, nie, nie. Dlaczego to ja cały czas miewałam poczucie winy ? On popełnił jakiś błąd, a to ja ciągle czułam, że znów zrobiłam coś nie tak. " Od tej chwili dość myśli na jego temat " - postanowiłam sobie w myślach.
     Gdy weszłam do sali, gdzie miała się odbyć już jutro potańcówka zaniemówiłam z wrażenia. Wszystko było dokładnie tak jak sobie wyobrażałam, już teraz miałam przeczucie, że to będzie niezapomniany wieczór.
- Jest cudownie. - wydusiłam z siebie.
- Podoba Ci się? - uśmiechnęła się Elena.
- I to bardzo. - odwzajemniłam uśmiech.
- Wpadłyśmy na pewien pomysł z Eleną. - uśmiechnęła się tajemniczo Bonnie.
- Jaki ? - spytałam.
- Co ty na to, żebyśmy wieczorem się wybrały na zakupy? - spytała Elena. - A potem pojechały do Bonnie na noc.
- Świetny pomysł ! - klasnęłam w ręce. - Mojej mamy i tak nie ma w domu na jakiś czas, więc przynajmniej nie spędzę tego czasu sama.. Tylko przedtem będę musiała wpaść do domu.
- Oczywiście. - odparła Bonnie. - Może spotkajmy się o 17 u mnie ? Zostawicie swoje rzeczy, a potem ruszymy podbijać centra handlowe.
- Jak dla mnie bomba ! - uśmiechnęła się Elena.

     Po lekcjach od razu ruszyłam do domu. Sądziłam, że wieczór z dziewczynami pomoże mi jeszcze bardziej zapomnieć o nim.
- Po co ty zaczynasz o nim myśleć ?! - upominałam się ciągle.
Gdy zajechałam pod dom zobaczyłam Klausa. Stał na werandzie mojego domu.
- Co ty tutaj robisz?! - krzyknęłam z pretensją w głosie, gdy jeszcze nawet dobrze nie wysiadłam z auta.
- Proszę Cię, nie krzycz tak. - powiedział głosem, który był przepełniony spokojem i jego świetnym akcentem.
- Dobrze. - podeszłam do drzwi. - a więc.. - westchnęłam. - Co ty tutaj robisz?
- Dużo myślałem o tym co powiedziałaś. I masz rację, nie powinienem cię szpiegować, bardzo mi z tego powodu przykro.
- Przestań robić niektóre rzeczy, a potem przepraszać. Najpierw przemyśl, potem rób i tym sposobem możesz uniknąć konsekwencji, którą możesz ponieść za swoje błędy.
- Wiem, masz racje.
- Skończ przytakiwać. Już wolę tego złego Klausa niż tego skruszonego.
- Czyli jednak. - zaśmiał się i pewnym momencie znów ujrzałam Klausa, którego poznałam na samym początku. - Lubisz mnie.
- Tego nie powiedziałam. - obruszyłam się.
- Uwierz, ja i tak swoje wiem. - zaśmiał się i puścił oko. - Do zobaczenia Caroline. - wyakcentował każdą sylabę mojego imienia.
Gdy zaczął się oddalać.
- I tak cię nie lubie ! - krzyknęłam.
- Tłumaczą się tylko winni moja droga ! - odpowiedział.
Weszłam do środka i zamknęłam dobrze za sobą drzwi. Wiedziałam, że musimy jak najszybciej odebrać mu życie. Teraz czułam, że będzie trudno to zrobić, więc nie chciałam myśleć co będzie, gdy przyjdzie już na to czas.

     Spakowałam wszystkie rzeczy, które były mi niezbędne. Jutro był wolny dzień w szkole, więc nie musiałam brać ze sobą żadnych książek ani nic z tych rzeczy.
- Mam nadzieje, że wzięłam wszystko. - rozejrzałam się po pokoju i wzięłam wszystkie rzeczy w rękę.
Na dole jeszcze raz sprawdziłam czy wszystko jest dokładnie pozamykane, gdy wyszłam z domu także zamknęłam drzwi na klucz. Wpakowałam wszystkie rzeczy do samochodu i  ruszyłam w stronę domu Bonnie. Po drodze wstąpiłam jeszcze do sklepu, aby kupić słodycze i różne fast-foody.
- Widzę, że dobra impreza się szykuje. - zaśmiał się kasjer, gdy wypakowywałam wszystko z wózka na taśmę.
- No. - uśmiechnęłam się przyjaźnie. - Ile płacę ? - popatrzyłam na niego.
- 59.99. - odparł. - Tak przy okazji jestem Peter.
- Miło mi. Jestem Caroline. - podałam mu pieniądze i wpakowałam zakupy do siatki.
- Mam nadzieje, że chodzisz tutaj do liceum. - zaśmiał się.
- A co nowy jesteś ?
- Nie, ale jestem tutaj od niedawna, a głupio mi w tym stroju kasjera brać od ciebie numer. - uśmiechnął się. - wyjął pieniądze z kasy i podał mi do ręki. - Proszę, reszta 40.01.
- Dziękuje. - uśmiechnęłam się i na pożegnanie dorzuciłam. - Do zobaczenia w szkole.
- No tak. - uśmiechnął się.
Wyszłam ze sklepu, wszystkie zakupy włożyłam na tylne siedzenia samochodu i pojechałam dalej.
Następnym przystankiem był dom Eleny.
- Elena pośpiesz się ! - krzyczałam przez okno, podczas, gdy przyjaciółka żegnała się ze swoim chłopakiem.
- No już idę ! - odkrzyknęła po czym zaczęła biec w stronę auta.
Ona także wszystkie swoje rzeczy rzuciła na tył samochodu, a sama usiadła obok mnie.
- Już ? - zaśmiałam się.
- Tak już. - odparła zarumieniona.
Teraz kierunek już był prosto do domu Bonnie.
- A gdzie twój naszyjnik ?- spytała.
- Jaki ?
- Dzisiaj w szkole miałaś taki piękni z białego złota. Bardzo Ci pasował, ale nie miałam okazji powiedzieć tego. - uśmiechnęła się.
- Dziękuje, ale ja go tylko.. - próbowałam znaleźć odpowiednie słowa. - pożyczyłam. Od znajomego.
- Ah, rozumiem. - westchnęła. - Był naprawdę cudowny. - uśmiechnęła się.
- Dziękuje w imieniu tego kogoś. - zaśmiałam się.
      Gdy dojechałyśmy na miejsce Bonnie juz na nas czekała w progu drzwi.
- No nareszcie ! - wykrzyknęła.
- Też miło Cię widzieć. - zaśmiałam się.
Wzięłyśmy nasze rzeczy, dodatkowo jeszcze zakupy, które zrobiłam i weszłyśmy do domu do salonu. Były już tam przyszykowane filmy i śpiwory.
- Będziemy się opychać, oglądać, gadać jak za starych dobrych czasów. - uśmiechnęła się Elena na wspomnienia z młodości.
- Ale najpierw czekają nas zakupy. - zaklaskałam w dłonie.
- No, masz racje. - przytaknęła Bonnie.
Przed wyjściem na miasto poszłyśmy się jeszcze odświeżyć.
- Pojedziemy moim samochodem. - zaoferowałam.
- Dobra. - zgodziła się Bonnie.

     Gdy dotarłyśmy pod nasze ulubione centrum handlowe, znalazłam miejsce na parkingu jak najbliżej wejścia. Weszłyśmy do środka i od razu dałyśmy się porwać szaleństwu zakupów. Wchodziłyśmy do sklepów, przymierzałyśmy i od czasu do czasu, któraś z nas coś kupowała.
- Trzeba teraz jakieś sukienki na jutrzejszy wieczór. - postanowiłam.
Weszłyśmy więc tam, gdzie był największy wybór. Zaczęłyśmy szukać dla siebie odpowiednich sukienek. Bonnie postawiła na złotą, prostą na ramiączkach do kolan. Elena natomiast wybrała podobny fason tylko, że czerwoną i trzymała się jedynie na biuście. Ja natomiast wciąż szukałam i nie widziałam idealnej dla siebie. Nagle po pewnym czasie rzuciła mi się w oczy śliczna niebieska sukienka. Co prawda była lekko krótsza od sukienek dziewczyn, ale i tak postanowiłam ją przymierzyć. Gdy nałożyłam spodobała mi się jeszcze bardziej.
- Powinnaś ją wziąć. - powiedziały dziewczyny na mój widok.
Sukienka była na jedno ramię i podkreślała wszystko co dobre. W sumie to nie widziałam przyczyny dla czego mogłabym jej nie kupić. Pomyślałam nagle, że pasowałby mi ten szayjnik od Klausa i dotknęłam lekko swoją szyje. " Nie możesz o tym myśleć ! " znów się upomniałam. Przebrałam się z powrotem w swoje ubrania i poszłam z dziewczynami do kasy, aby zapłacić. Potem udałyśmy się po jakieś buty, oczywiście znów wybrałam wysoki obcas, ale jak na razie w takich właśnie czułam się najlepiej.

1 komentarz: