Ze snu wyrwał mnie dźwięk mojej komórki. Niechętnie otworzyłam oczy i wzięłam do ręki telefon. Na wyświetlaczu widniało imię " Elena "
- Cześć Elena, coś się stało ?
- Zepsuł mi się samochód. Mogłabyś po mnie wstąpić ?
- Dobra, nie ma sprawy, do zobaczenia. - nacisnęłam czerwoną słuchawkę, aby się rozłączyć.
Wstałam z łóżka i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, wysuszyłam i ułożyłam włosy, potem wróciłam do pokoju.
- W co mam się ubrać ? - spytałam samą siebie.
Zaczęłam przerzucać ubrania w szafie, gdy w końcu znalazłam białą bluzkę na ramiączkach i jasne, niebieskie dżinsy. Ubrałam się szybko, wzięłam torebkę do rąk i już miałam wychodzić z pokoju, gdy moją uwagę przykuł naszyjnik od Klausa.
- Nie powinnam, ale jest taki śliczny. - westchnęłam.
Szybko podeszłam do szafki i nałożyłam go na szyje. Nagle na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Zeszłam na dół po schodach i zaczęłam szukać swoich butów.
- Mamo, widziałaś gdzieś moje czarne szpilki ? - spytałam, gdy usłyszałam jak mama chodzi po kuchni.
- Są w tej szafce na buty na korytarzu ! - odpowiedziała.
- Dziękuje bardzo. - zaśmiałam się i wyjęłam stamtąd buty, zakładając je na bose stopy.
- Córciu.. - mama nagle znalazła się tuż obok mnie. - wyjeżdżam na jakiś czas, bo pojawiły się następne morderstwa, tylko tym razem poza miastem, jednak poproszono mnie, abym to sprawdziła.
- Nie ma sprawy. - westchnęłam. - Tylko uważaj na siebie. - ucałowałam mamę w policzek i mocno przytuliłam.
- Ty też. - uśmiechnęła się i wypuściła mnie ze swoich ramion. - A teraz idź, bo się spóźnisz do szkoły.
- Masz racje. - zaśmiałam się i wyszłam z domu wsiadając do swojego samochodu.
Włożyłam kluczyk do stacyjki i ruszyłam w kierunku domu Eleny. Ciągle myślałam o Klausie, chociaż wiedziałam, że nie powinnam. Gdy byłam już pod domem przyjaciółki, zatrąbiłam raz i czekałam, aż wyjdzie. Po chwili otwierała już drzwi.
- Cześć. - powiedziała, gdy usiadła na miejscu pasażera.
- Cześć. - uśmiechnęłam się i odpaliłam samochód.
Po chwili jechałyśmy już w stronę szkoły.
- Co słychać? - spytała.
- W sumie to dobrze, dzisiaj czeka mnie organizacja potańcówki, wpadniesz pomóc?
- No właściwie to i tak nie mam nic do roboty. - odparła.
- Świetnie ! - krzyknęłam szczęśliwa. - Naprawdę zobaczysz, że będzie super.
- Nie wątpię. - zaśmiała się.
Do końca drogi zanudzałam ją planami, które wymyśliłam, gdy dojechałyśmy czekał na nią Stefan, więc po przywitaniu się z nim poszłam szybko do szkoły. Szłam sama przez korytarz, gdy nagle zobaczyłam Bonnie.
- Cześć. - podbiegłam do niej.
- Cześć. - uśmiechnęła się. - Co słychać?
- Wszystko dobrze. Szukam chętnych do pomocy przy dzisiejszym robieniu dekoracji. Co ty na to? - uśmiechnęłam się zachęcająco.
- Czy ja wiem.. - wzruszyła ramionami.
- No daj spokój. Elena się zgodziła. - popatrzyłam na nią.
- No dobrze, dobrze. - zaśmiała się. - A teraz chodź, bo spóźnimy się na lekcje.
Lekcje jak zwykle mijały bardzo nudno. Po matematyce poszłam na salę, aby zabrać się za przygotowania. Gdy weszłam połowa osób, które zaoferowały swoją pomoc już była. Każdy sobie dobrał coś za co będzie odpowiedzialny i wzięliśmy się wszyscy do roboty. Chłopcy wnosili sprzęt, a dziewczyny szykowały dekoracje.
- Jaki jest właściwie temat przewodni? - zaczepiła mnie Rebekah.
- Po prostu nasze teraźniejsze czasy. - odpowiedziałam jej szybko i ruszyłam do stolika, gdzie siedziała Elena i Bonnie.
- Ja na chwilę wychodzę. - powiedziałam.
- Jak to? - obruszyła się Elena.
- Muszę jechać uzgodnić sprawy z DJ'em oraz jedzenie i takie tam różne.
- No dobrze. - westchnęła Bonnie. - Poradzisz sobie sama ?
- No pewnie. - zaśmiałam się i ruszyłam do wyjścia.
- Piękny naszyjnik. - zaczepił mnie Damon, gdy wyszłam z budynku.
- Dziękuje. - odparłam szybko, nie zatrzymując się.
- Od kogo? - on jednak nie dał za wygraną.
- Od kogoś. Nie twój interes.
- Widzisz, jednak jest mój. Bo widzisz jest to naszyjnik szpiegujący.
- Co takiego ? - zatrzymałam się nagle.
- Głupio zabrzmiało, ale starałem się powiedzieć tak, abyś zrozumiała. Jak widać nie zadziałało.
- Wiem idioto co znaczy szpiegujący, ale jak to możliwe ?
- To jest bardzo stary naszyjnik. Kiedyś pewna czarownica rzuciła na niego zaklęcie, że ten kto podarował go jakiejś osobie, widzi gdzie ta osoba się znajduje. - wyjaśnił od niechcenia. - A teraz powiedz mi od kogo go masz?
- Nie twój interes. Poradzę sobie z tym. - rzuciłam na odchodne i wsiadłam do samochodu.
Pojechałam prosto do domu Klausa, w którym mieszkał wraz ze swoim rodzeństwem.
Drzwi otworzył mi Elijah.
- Caroline co za miła niespodzianka. - uśmiechnął się.
- Tak, miło Ciebie widzieć. Ja do Klausa, jest może?
- Oczywiście, wejdź. - gestem ręki zaprosił mnie do środka. - Jest w swoim pokoju, na pewno znajdziesz. - rzucił i zniknął.
Weszłam po schodach na górę i pierwsze drzwi jakie mi się rzuciły w oczy były lekko uchylone. Postanowiłam najpierw zajrzeć tam, ponieważ wampiry posiadały też inne zmysły.
- Klaus.. - powiedziałam wchodząc przez próg.
On zdziwiony odwrócił się na fotelu. W ręku trzymał kartkę i ołówek.
- Caroline. - szepnął. - Co tu robisz?
- Przyszłam zwrócić Ci twoją własność. - jednym ruchem ręki zdjęłam naszyjnik i rzuciłam w niego. - Myślałeś, że się nie domyśle ?!
- To nie tak. - westchnął. - Gdy Cię widzę od razu się uśmiecham. Postanowiłem więc, że gdy tam Ci naszyjnik to będę wiedział gdzie jesteś i czy nic Ci nie jest. A następnym powodem jest to, że bardzo do Ciebie pasuje. - uśmiechnął się.
- Nie wciskaj mi tu kitu. - moje rysy twarzy lekko złagodniały. - Nikt nie ma prawa mnie kontrolować bez mojej wiedzy. Zrozumieliśmy się?
- Ależ oczywiście. - uśmiech nie schodził mu z twarzy.
Odwróciłam się na pięcie i już miałam wychodzić.
- Może jeszcze zostaniesz? Porozmawiamy, spróbuj mnie poznać.
- Już nie raz próbowałam, ale nie jestem wstanie. - rzuciłam przez ramie i wyszłam z domu.
Wsiadłam do samochodu i próbowałam złapać oddech, zobaczyłam kątem oka jak Klaus stoi na balkonie i spogląda na mnie. Nie odwracając w tamtą stronę głowy, przekręciłam kluczyk w stacyjce i ruszyłam pozałatwiać sprawy, które były o wiele ważniejsze. Wciąż jednak obraz Klausa siedzącego z uśmiechem na twarzy, spokojem i troską w oczach nie dawał mi spokoju. Gdyby był inny na pewno bym została z nim porozmawiać. Ale był jednak mordercą, wampirem do którego nie powinnam się zbliżać, tym bardziej, że miałam pomóc w zrealizowaniu jego śmierci.
Super, świetnie piszesz. Masz prawdziwy talent! Czekam na NN.
OdpowiedzUsuń