Szłam przez las, było już ciemno. Zastanawiałam się wciąż czy dobrze postąpiłam uciekając. Wiedziałam jednak, że już nie ma odwrotu. Myślałam nad zachowaniem Klausa, gdy zobaczy, że mnie nie ma. Nagle pożałowałam, że myślami byłam gdzie indziej. Ktoś mnie szybko złapał za rękę.
- Myślałaś, że cię nie wytropie ? - usłyszałam głos przepełniony tym znajomym akcentem. - Zapamiętaj, że hybrydy mają podwójnie dobry węch.
- Tak, teraz będę pamiętać.
- Co ty kombinujesz ? - spytał. - Naprawdę uważasz, że to jest rozwiązaniem problemu ?
- Nie.. nie widzisz, że idę w przeciwnym kierunku ? Jak najdalej od tych odgłosów.
- No więc gdzie zamierzasz iść ?
- Zamierzam odnaleźć tą moją prapraprababkę.
- W jakim celu ?
- Ona wie co to za stwory i czym są. Jeśli się dowiemy tego to będziemy wiedzieć jak je możemy pokonać.
- A co zamierzasz dokładnie ? Wiesz gdzie mieszka ?
- Nie, ale pójdziemy tam, gdzie są zapisy takich rzeczy.
- Powiedziałaś w liczbie mnogiej. - zauważył z przebiegłym uśmiechem na ustach.
- Miałam na myśli swój telefon. - odpyskowałam i pomachałam nim przed jego oczyma.
- No dobrze niech ci będzie. Jednak mam lepszy pomysł.
- Jaki ? - zaciekawiłam się.
- Wróćmy do domu i pojedziemy tam gdzie sobie zażyczysz samochodem.
- Bez gadania ?
- Bez.
- Yhy, a gdzie nas Damon ma dopaść ?
- Nic mu nie mówiłem.
- Naprawdę ?
- Tak. On ci ufa, spokojnie.
- No dobra. - przytaknęłam. - Na pewno zrozumie moją decyzje. Tylko na ciebie będzie zły.
- Tak.. jakoś nie zależy mi na tym, żeby mnie lubił.
Doszliśmy do samochodu Klausa i wrzuciłam wszystkie swoje rzeczy do samochodu.
- Weź coś jeszcze, przyda Ci się, bo tak prędko tutaj nie wrócimy.
- No dobrze. - pobiegłam szybko do domu, czując na sobie spojrzenie Klausa.
Spakowałam jeszcze kilka ciuchów i troche woreczków z krwią i wróciłam na dwór. Wsiadłam do samochodu i ruszyliśmy.
- Zahaczymy jeszcze o mój dom, ponieważ muszę także wziąć kilka swoich rzeczy.
- Oczywiście. - uśmiechnęłam się. - Dziękuje, za wszystko co teraz dla mnie robisz. Ale wiesz o tym, że nie musisz ?
- Tak wiem, ale chce.
Stanęliśmy pod jego posiadłością i szybko pobiegł do domu po swoje rzeczy. Naprawdę szybko, bo nie minęło 5 minut, a on już był z powrotem. Wsiadł na fotel kierowcy i ruszył.
- Ok, mam nadzieje, że się nie pomylimy. No to ruszamy do urzędu jakiegoś, gdzie można byłoby to sprawdzić.
- Myślisz, że nam się uda? Że są jakieś szanse ?
- Tego nie wiem, ale zawsze warto spróbować. - westchnął i uśmiechnął się pocieszająco.
- Była do mnie bardzo podobna, tylko że o wiele piękniejsza. - uśmiechnęłam się, gdy myślami znów wróciłam do wspomnień.
- Nie sądze, aby to było możliwe.
- Ale co ?
- No, być piękniejszym od ciebie.
- Haha, weź daj spokój. - zaśmiałam się.
- Co cie tak najbardziej nakłoniło, żeby mi zaufać ? - spytał poważnie.
- Sama nie wiem. Udowodniłeś siłe swojej dobrej strony i tak szczerze.. - uśmiechnęłam się. - bardzo urzekł mnie twój uśmiech i akcent z jakim wymawiasz słowa.
- Miło mi to słyszeć. - uśmiechnął się. - Wiedziałem, że nikt, nawet taka silna osobowość jak ty, nie da rady się oprzeć mojemu urokowi.
- Haha, nie dawno odkryłam, że go ten urok w tobie jednak na serio jest.
- Czy kiedykolwiek byłaś zakochana? - spytał, przerywając cisze, która właśnie nastała.
- Tak byłam. A ty ?
- Raz, kiedyś i teraz chyba też się pomału zakochuje. - popatrzył na mnie.
- Serio ? - zdziwiłam się. - W kim ? W Damonie? - zaśmiałam się, żeby troche rozluźnić atmosfere.
- Daj spokój. - uśmiechnął się pod nosem. - Chodziło mi o Ciebie. Czy mam jakieś szanse, czy powinienem się skończyć łudzić?
- Szansa zawsze jest. - uśmiechnęłam się. - Po prostu nadal coś czuje do Tylera, nie chce cie ranić tym.
- Rozumiem. - uśmiechnął się szerzej. - Ważne, że mam o co walczyć.
- Zawsze jest o co walczyć. Po tylu latach powinieneś o tym doskonale wiedzieć.
- Przestaniesz mi w końcu wypominać ile lat mam? - zaśmiał się.
- No właśnie, wiem ile masz lat, ale tak naprawdę nie wiem w jakim wieku się zatrzymałeś. - popatrzyłam na niego.
- Miałem 20 lat i w tym wieku także już pozostałem. - westchnął. - Ty już zawsze będziesz miała 17.
- Tak, czasem z tego powodu jest mi przykro, a czasem nie. Wiecznie młoda, wieczna zabawa w życiu.
- Tak to prawda. - uśmiechnął się. - Tylko po pewnym czasie ta zabawa ci się nudzi, a oczekujesz od życia czegoś więcej.
- Rozumiem cię. W końcu nie będę przez cały czas chodzić na dyskoteki i takie tam. Po pewnym czasie będę chciała spotkać miłość taką prawdziwą i będę musiała się też przeprowadzać.
- Tak, to jest minus takiego życia, chociaż po kilkunastu latach możesz wrócić i powiedzieć, że jesteś jakąś strasznie podobną kuzynką. - zaśmiał sie.
- Ty jesteś bardzo popularny wśród wampirów.
- Tak wiele czeka na moją śmierć.
- Ja nie. - uśmiechnęłam się do niego.
- Kiedyś na pewno na to czekałaś.
- W końcu skrzywdziłeś wiele bliskich mi osób.
- A teraz ?
- Teraz to tylko ty i Damon jesteście moimi bliskimi osobami. - westchnęłam. - Teraz wiem na kogo można naprawdę liczyć. - uśmiechnęłam się, a on odwzajemnił uśmiech.
Cieszę się, że pomiędzy Klausem, a Caroline dzieje się więcej. : ) Genialny rozdział! Masz prawdziwy talent, więc go nie marnuj. Czekam, jak zawsze, na NN.
OdpowiedzUsuńFajnie, że się dogadują. ;) Powodzenia z następnym mam nadzieję że będzie szybko, a rozdział świetny.
OdpowiedzUsuń