Podniosłam się lekko. Bólu głowy nie czułam. Jednak nie wiedziałam gdzie dokładnie jestem, lecz po chwili wszystkie wydarzenia z poprzedniego wieczoru wróciły. Jak mogłam tu przyjechać ? Co mnie do tego w ogóle podkusiło ? Nie mam pojęcia. Szybko wstałam i przebrałam się w swoje rzeczy. W głowie pojawiła mi się tylko jedna myśl " To Klaus był przy mnie w najgorszej chwili, a przyjaciele ocenili mnie bez podstaw, nie ufając mi ". Wiedziałam, że nie mogę na jakiś czas pojawiać się w szkole. Zbyt wiele by mnie to kosztowało. Zbyt bolesne byłoby to dla mnie. Wzięłam telefon do ręki i wybrałam numer do Damona. Poprosiłam, żeby tu po mnie przyjechał, nie pytając o nic, zgodził się. Nie warto ukrywać tego, że to tutaj przyjechałam, gdy miałam problem. Zeszłam po cichu na dół.
- Nie pożegnasz się ? - usłyszałam jego głos i pomału się odwróciłam.
- Myślałam, że śpisz.
- No na pewno. - westchnął.
- Posłuchaj. Wiem, że nie jesteś taki na jakiego się kreujesz. - stanęłam bliżej niego. - Pomogłeś mi w jednym z najgorszych dni mojego życia. Hej, no bo w końcu czasem jesteś maksymalnym dupkiem, ale kiedyś byłeś człowiekiem i wiesz co znaczy mieć serce i uczucia. - patrzył na mnie, nie przerywając mi. - Każdy plecie, że wampir może wyłączyć swoje emocje , uczucia i takie tam. A to nie prawda, po prostu zagłębia je w sobie, a to nie jest rozwiązanie. Jak już mówiłam, każdy ma dwa oblicza. I uwierz, znam twoją tą dobrą stronę i ją lubie. - uśmiechnęłam się. - Więc dziękuje za to co dla mnie zrobiłeś, a teraz idę, bo Damon po mnie przyjechał.
Bez słowa skinął mi głową i się lekko uśmiechnął, a ja opuściłam jego dom, kierując się od razu do drzwi samochodu. Wsiadłam bez słowa i od razu ruszyliśmy.
- Przejdźmy do tego momentu, w którym pytam dlaczego wybrałaś właśnie to miejsce ?
- A gdzie miałam pójść? - spytałam spokojnie.
- Było trzeba do mnie zadzwonić.
- Posłuchaj, nie stanąłeś wczoraj w mojej obronie, a zresztą i tak nie wracam tam.
- A gdzie pojedziesz ?
- Chce się gdzieś zaszyć. - wyjęłam karteczkę z adresem. - Zawieź mnie tutaj, mógłbyś ?
- No dobra. - westchnął.
Jechaliśmy w ciszy. W sumie cieszyłam się z tego powodu, bo nie miałam ochoty na tłumaczenie się ze wszystkiego, chociaż wiedziałam, że jest to nieuniknione.
- Czy niektóre wampiry posiadają dar czytania w myślach ?
- Serio ? - popatrzył na mnie z niedowierzaniem. - Znowu się Zmierzchu naoglądałaś ?
- Nie. Tak tylko.
I znów to milczenie. Po pewnym czasie dojechaliśmy do miejsca, które wskazywał adres. Była to mała działka z małym drewnianym domkiem.
- Czyj to dom ? - spytał, gdy wysiedliśmy z samochodu.
- No, dostałam od taty w dzień urodzin, tylko nic nie mówiłam.
Weszłam do środka i zachichotałam.
- Damonie pozwalam Ci wejść.
- Dziękuje bardzo. - odparł i przekroczył normalnie próg.
Weszliśmy do salonu i rozpaliłam od razu w kominku, ponieważ lubiłam taką atmosferę.
- Tutaj zamierzasz zostać ?
- Na jakiś czas tak. - westchnęłam. - Mam wrócić tam i na razić się znów na wyzwiska i to wszystko ? Myślą, że to ja go zabiłam.
- A to nieprawda.
- Dlaczego ty mi wierzysz?
- Jaki miałabyś cel w jego śmierci? Tym bardziej, że to twój przyjaciel, z którym kiedyś byłaś, więc już jest dla mnie wszystko jasne.
- Dobrze, że nie jesteś takim dupkiem jak wszyscy mówią.
- A o tobie mówią, że jesteś wariatką i mają racje. - odpyskował. - Kogo kryjesz ?
- Dowiesz się w swoim czasie, na razie ci nie powiem, bo zrobiłbyś coś co potem by miało gorsze konsekwencje i nas wszystkich zdenerwowało.
- Już mnie denerwuje.
- Widzisz, a co by było jakbyś się dowiedział ? Wolę nawet o tym nie myśleć. - zaśmiałam się.
- Dobra, muszę spadać, bo znając życie i tak będę się musiał spowiadać gdzie byłem.
- No proszę, Damon kontrolowany. - zachichotałam.
- Weź, skończ.
- Dobra, już nic nie mówię. - poszłam za nim do drzwi.
- To do zobaczenia, kiedyś wpadnę. - wyszedł.
- Trzymaj się. - zamknęłam za nim drzwi i wróciłam do salonu. - Najpierw trzeba zrobić jakieś dobre żarcie.
Poszłam do kuchni i z szafki wyjęłam wielką paczkę chipsów. Przesypałam ją do miski, a do szklanki nalałam sobie Coli Zero. Usiadłam wygodnie na kanapie w salonie, postawiłam na stoliku przed sobą wszystko i włączyłam telewizor.
Prawda była taka, że byłam teraz sama. Chociaż nawet Damon mi pomógł i takie tam to wiem, że w ostateczności stanąłby po stronie Eleny. Wiem także, że źle zrobiłam w stosunku do mamy. Nie powinnam wyjeżdżać bez słowa, tym bardziej, że zaakceptowała to kim jestem. Następnym razem przy spotkaniu z Damonem napomknę temat o swojej mamie. Kocham ją, ale boje się także zarazem jej reakcji. Czasem potrafi zaskoczyć negatywnie, ale pozytywnie - jednak w tym przypadku nie wiedziałam jak zareaguje. Ciekawe też co słychać u Jeremego, czy udaje, że nic się nie stało, czy jest zwyczajnie tak jak było kiedyś. Byłam ciekawa czy coś zrobi z tym, że wzięłam za niego odpowiedzialność. Mam nadzieje, że teraz nie odbije mu do głowy coś jeszcze głupszego.
Tak chciałabym, żeby Matt tu był. W sumie od najmłodszych lat się znaliśmy i prawda była taka, że.. się nie cierpieliśmy - przyznałam. Dopiero potem jakoś ten kontakt nam się polepszył, ale to tylko dzięki temu , że był chłopakiem Eleny, a byliśmy obydwoje jej ważniejszymi przyjaciółmi w życiu. A jeszcze potem sama nie wiem jak to się stało - zostaliśmy parą. Jednak, gdy stałam się wampirem, było to dla niego zbyt wiele - w sumie to mu się wcale nie dziwiłam. Nagle usłyszałam bardzo głośny huk. Zaraz potem krzyk. Podeszłam do drzwi, ale nie chciałam wyglądać przez okno, ani nawet otwierać niczego. Szybko wróciłam do salonu i przykryłam się kocem. Zmęczenie wzięło nade mną górę i zasnęłam.
Obudziłam się, gdy na dworze już pojawiły się pierwsze promienie słońca. Gdy szłam do kuchni, rzuciło mi się w oczy coś na szybie. Podeszłam więc i z daleka widziałam, że to jakiś napis.
- Bądź czujna. - przeczytałam pomału i od razu w moje nozdrza uderzył zapach krwi.
Ludzka krew, której jeszcze wczoraj tu nie było. Szybko rzuciłam się w strone telefonu i wybrałam pierwszy na liście numer.
- Damon, to ważne. Przyjedź jak najszybciej. - powiedziałam, po czym bez żadnych wyjaśnień się rozłączyłam.
Minęło pół godziny za nim przyjechał, w tym czasie zdążyłam się umyć i ubrać w jakieś świeże ubrania. Nie wszedł do środka, zastałam go stojącego na werandzie przed oknem.
- Kto to zrobił ?
- Nie mam pojęcia. Usłyszałam mocny hałas, ale bałam się wychodzić. A rano pojawiło się to.
- Nie mam wyjścia. - Damon oddalił się troche ode mnie i wyjął telefon.
Po pewnym czasie rozmowy wpatrywał się w ulice. Nie miałam zbytnio ochoty stać i co jakiś czas zerkać na ten napis, więc weszłam do środka. Wzięłam sobie wode i co jakiś czas brałam kolejne kilka łyków.
- Caroline ! - usłyszałam zniecierpliwionego Damona, więc poszłam z powrotem w jego strone.
- Klaus ? - zdziwiła mnie jego obecność.
- Witaj. - skinął lekko głową.
- Wejdźcie. - zamknęłam za nimi drzwi.
- Wiem, że od jakiegoś czasu jest coś nie tak. - zaczął Damon. - Ale nie jestem wciąż pewien swojej teorii. Tylko jedna osoba może ją potwierdzić. - westchnął i wskazał na mnie.
- Ja ? - zdziwiłam się.
- Co się stało tamtego wieczoru ? Musisz mi powiedzieć.
- Matt podobno chciał popełnić samobójstwo, ale Jeremy był przy nim. Tyle wiem.
- I Jeremy nie próbował go powstrzymać albo chociaż nam o tym powiedzieć ?
- Najwyraźniej nie. - westchnęłam.
- Ktoś chce nas za wszelką cene rozdzielić. Klaus. - popatrzył w jego stronę.
- Tak ?
- Czy jeśli coś by się działo to możemy liczyć na twoją pomoc i twojego rodzeństwa.
- Poszczególnych osób na pewno. Ale jaką masz pewność, że to nie my, skoro nas wtajemniczasz.
- Co jak co, ale nie zrobiłbyś czegoś takiego Caroline. - przy tych słowach także na niego popatrzyłam.
- Fakt. - zaśmiał się aktorsko.
Jeszcze chwilę posiedzieli i ustalili jak ma to wyglądać wszystko. Zbytnio nie włączali mnie do tej rozmowy, chyba, że chodziło o pytanie na które tylko ja znałam odpowiedź. A skoro tak, to także ich nie słuchałam. Myślami byłam przy wydarzeniu z przedwczorajszego wieczoru. To wszystko do mnie wracało i uderzało z potężną siłą w moją podświadomość. " Matt nie żyje. Jeremy zniknął. Elena i Bonnie mnie nienawidzą i nie mają zaufania " - to wszystko nasuwało mi się co jakiś czas w myślach.
- Caroline. - usłyszałam głos przepełniony cudownym akcentem.
- Hm ? - ocknęłam się i zobaczyłam, że oboje się mi przyglądają.
- Słuchasz nas ? Mówimy, że musimy już jechać, ale jak coś to masz dzwonić. I pamiętaj nikomu nie otwieraj, a jak już to z łaski swojej nie zapraszaj do środka. - poprosił z sarkazmem Damon.
- Dobra.
- Nie martw się o nic. Jak coś to masz do nas po prostu dzwonić, a jeśli któryś nie będzie mógł przyjechać to przyjedzie ten drugi.
- Tak, logicznie brzmi. - uśmiechnęłam się. - Dobra, spoko. Jakoś sobie poradzę.
- Mam nadzieje. - westchnął Damon.
Oboje wyszli, szybko wsiadając do swoich samochodów. Czyżby się dogadali ? W sumie to się bym wcale nie zdziwiła. Chociaż pewnie tego nie zauważyli to są do siebie podobni. Pewnie to tylko moja opinia, ale w końcu zawsze mi powtarzają, że znam się na ludziach, więc w tej sytuacji na pewno też się nie pomyliłam.
" Dobrze, że chociaż wzięłam laptopa " powtarzałam w myślach. Leżałam na łóżku z popcornem i colą. Nie zalogowałam się na żadnego rodzaju komunikatory. Nie chciałam odpowiadać na różnego rodzaju pytania. Podobno matka pytała Damona, gdzie jestem. Odpowiedział, że jestem cała i zdrowa i żeby się nie martwiła, bo nie ma takiej potrzeby, przytaknęła tylko w odpowiedzi i poszła. Wiem, że byłam jedną z podejrzanych. W końcu logiczne, że ginie człowiek - nie wiadomo z jakiej przyczyny, a osoba z jego najbliższego otoczenia znika. Tak, to bardzo dziwnie i podejrzanie brzmi. Byłam zamieszana w sprawę, ale nie byłam jej winna. Jednak czułam się inaczej. Może dlatego, że nie powiedziałam prawdy?
- Nie! - odpowiedziałam na głos. - Starałam się, ale to brak zaufania przeważył wszystko. Mam dość, skoro nikt z nich nie chciał mnie wysłuchać i uwierzyć to i ja przestaje się tym przejmować. Chce jedynie i marzę o tym, aby znaleźć przyczynę tej śmierci. Policja tego nie zrobi, a zapewne Bonnie, Elena i Stefan też nie ruszą tyłka. Muszę zrobić to ja - z pomocą Damona, albo bez. - westchnęłam cicho i włączyłam jakiś film.
Wow, Damon i Klaus ( :* ) razem - niesamowite ale i zarazem bardzo możliwe w serialu, obaj są do siebie podobni. świetnie piszesz. A możesz określić czas kiedy dodasz nowy rozdział ?
OdpowiedzUsuńDziękuje ; ) i bardzo się ciesze, że się podoba ;]
UsuńKiedy dodam nowy rozdział ? postaram sie jutro, bo mam wolne, więc będę na pewno pisać, ale niestety nie wiem o której dokładnie , bo pisze wtedy, gdy do głowy wpadnie mi jakiś pomysł ;)
Super. Zapraszam do mnie.
OdpowiedzUsuń