Poranne promienie słońca nie dawały już spać. Gdy wstałam widziałam, że dziewczyny jeszcze śpią, więc postanowiłam ich nie budzić i poszłam do łazienki, aby się odświeżyć. W nocy znów dręczyły mnie sny z Klausem w roli głównej. " Dlaczego nie możesz zapomnieć tak szybko jak sobie przypominasz ? " zadałam sobie to pytanie i ochlapałam twarz wodą na przebudzenie. Wychodząc z łazienki, poczułam przyjemny zapach, który pochodził z kuchni. Udałam się tam szybko i zobaczyłam Bonnie i Elene siedzące przy stole i jedzące naleśniki.
- Smacznego. - powiedziałam zdziwiona. - Ale jak tak szybko ...
- Dobrze jest być czarownicą. - zaśmiała się Bonnie. - Siadaj i jedz.
- No dobrze. - uśmiechnęłam się i usiadłam na jednym z krzeseł.
Gdy zjadłyśmy, poszłam do salonu i położyłam się na kanapie przed telewizorem, w tym samym czasie Bonnie i Elena poszły się trochę ogarnąć. Zadzwoniłam jeszcze w kilka miejsc, aby sprawdzić czy wszystko jest gotowe na dzisiejszy wieczór. Miałam nadzieje, że to naprawdę będzie coś i zapomnę, choć na chwilę o wszystkim co mi się przydarzyło ostatnimi czasy.
- Caroline. - Elena weszła do salonu. - Czy ty wiesz, że powinnyśmy się już zbierać ?
- Naprawdę ? - spojrzałam na zegarek. - Rzeczywiście.
Na samym początku poszłyśmy zrobić sobie fryzury na dzisiejszy wieczór. Bonnie i Elena elegancko upięły włosy, ja w przeciwieństwie do nich tylko wyprostowałam i zostawiłam rozpuszczone.
- Tak mi najwygodniej. - uśmiechnęłam się.
- No Caroline, widzę, że zachodzi w tobie dużo zmian. - zaśmiała się Bonnie.
- Wiem, ale je lubie. - odparłam z przekonaniem w głosie.
- Skoro mamy już fryzury, to czas na jakiś makijaż. - wtrąciła Elena.
- No tak, masz racje. - Bonnie jednym pstryknięciem palców sprawiła, że wszystkie kosmetyki, które są nam niezbędne pojawiły się na półeczce.
- Kocham twoje czary-mary. - zaśmiałam się.
- Tak, ja także. Coraz bardziej.
I po raz kolejny odróżniłam się od dziewczyn stawiając na mocny makijaż zamiast na lekki. Ostatnio lubiłam mieć podkreślone oczy, chociaż bez przesady. No, bo w końcu co za dużo to nie zdrowo.
- Caroline miałaś ostatnio taki ładny błyszczyk. - zagadnęła Bonnie. - Masz go może przy sobie?
- Mam w torebce. - odparłam.
- O, a pożyczysz później? - spytała.
- Jasne, nie ma sprawy. - posłałam jej uśmiech, a ona odwzajemniła się tym samym.
Po skończeniu makijażu, zeszłyśmy po schodach na dół, aby ubrać się w sukienki. Bardzo się cieszyłam z dokonanego wyboru co do sukienki, bo serio mi się podobała.
- Wyglądamy świetnie! - skomentowałam nasze odbicie w lustrze.
- Zgadzam się. - zaśmiała się Elena. - Dzisiejszy wieczór jest odstresowaniem się od wszystkich spraw! Liczy się zabawa.
- Dokładnie! - krzyknęła pełna entuzjazmu Bonnie, co było bardzo niespodziewane w jej przypadku. - A ty Caroline, chociaż będziesz udawać, że nie stoisz z Damonem na straży.
- Oczywiście. - zaśmiałam się, jednak wiedziałam, że ochrona czyjegoś życia była ważniejsza od zabawy i nawet tak wspaniałej imprezy jak dzisiejsza.
Nagle usłyszałam silnik samochodu.
- Chłopaki już tutaj prawie są.
- To dobrze. - odparła Elena. - W końcu jako organizatorka nie powinnaś się spóźnić.
- Tak, masz racje. - powiedziałam, gdy nagle rozległ się dzwonek do drzwi.
Bonnie otworzyła drzwi, po czym zaprosiła chłopaków do środka.
- Witajcie, ślicznie wyglądacie. - powiedział Stefan.
Spojrzałam na Damona, który był ubrany w elegancki garnitur, jednakże jak zawsze trzy górne guziki koszuli miał rozpięte. Zauważyłam w jego oczach, że coś się dzisiaj wydarzy lub coś może się wydarzyć, przejmował się czymś lub myślał o czymś ważnym.
- Caroline. - skinął głową w moją strone.
- Damonie. - odpowiedziałam i lekko sie uśmiechnęła, podchodząc do niego.
- Nareszcie jakiś pazur. - zaśmiał się.
- Uważaj, bo zaraz pazur będziesz miał wbity w gardło. - rzuciłam z uśmiechem na twarzy.
- Dobrze, że się potrafimy dogadać.
- Też z tego powodu się ciesze.
- Co wy tam kombinujecie? - zapytała Elena, a ja wraz z Damonem odwróciliśmy się w kierunku jej i Stefana, który także nas obserwował wzrokiem.
- Żartujemy sobie. - rzucił Damon.
- Wy się dogadujecie? I ja mam w to serio uwierzyć ? - spytała podejrzliwie przyjaciółka.
- Jak nie chcesz to nie musisz. Odkąd Caroline ma wyostrzone słownictwo lubie nawet jej towarzystwo. O, patrz nawet rym jest. - zaśmiał się i klasnął w ręce. - A teraz spadamy. - wskazał ręką drzwi.
- Ma racje ! - przytaknęłam.
- A więc dobrze. - Stefan pokiwał lekko głową.
Pojechaliśmy dwoma samochodami. Bonnie i Jeremy - jednym, a ja, Elena i bracia Salvatore - drugim. Miałam jednak nadzieje, że to oni pojadą czwórką, a ja z Damonem w końcu porozmawiamy, lecz Elena uparła się, że musi mieć nas na oku, bo jak zwykle będziemy coś kombinować. I jednocześnie pewnie też miała na myśli, że znów będziemy krok od śmierci i będzie nas trzeba wyciągać z opresji. W sumie było troche w tym wszystkim racji. Przez całą drogę Stefan opowiadał o jakichś mało interesujących rzeczach. Kiedyś to jego wolałam z rodzeństwa Salvatore, teraz jednak zdawał mi się nudny. Byłam wampirem, więc musiałam troche poczuć takiej energii, którą miał na przykład w sobie Damon. Nigdy nie jest nudno - i to właśnie dla wampira jest ekscytujące. Masz w końcu całe życie przed sobą, które trzeba wykorzystać. Damon prowadził samochód i co jakiś czas patrzył na mnie w środkowym lusterku, rzucając pełne poirytowania i niecierpliwości spojrzenie.
- Już prawie dojeżdżamy. - przerwałam Stefanowi.
- Tak. - ucieszyła się Elena. - To będzie cudowna noc.
- Też tak sądzę. - powiedział z lekkim sarkazmem w głosie, Damon.
Po chwili wysiadaliśmy już na parkingu z samochodów i udaliśmy się do budynku, skąd było słychać już muzykę. W środku było natomiast pełno ludzi, którzy naprawdę dobrze się bawili.
Nagle w tłumie zauważyłam stojących przy schodkach Rebekah i Klausa, pogrążonych w rozmowie z jakimiś dwiema osobami. Nie patrzyłam się, ponieważ wiedziałam, że w końcu wyczują, że ktoś ich obserwuje. Wolałam udawać, że w ogóle ich nie zauważyłam. Wraz z Damonem szybko oddaliliśmy się od reszty, która nawet nie zauważyła naszego zniknięcia, byli po prostu zajęci podziwianiem jak to wszystko fajnie wyszło.
- Co się dzieje ? - spytałam Damona.
- Nie wiem, zdaje mi się, że coś się dzisiaj wydarzy, ale nie wiem co. - westchnął.
- Czyli nie tylko mi. - po części odetchnęłam z ulgą, ale z drugiej strony teraz byłam już pewna, że coś się stanie.
- Co masz na myśli ?
- Ja, tak samo jak i Bonnie miałyśmy sen, że kogoś zabijam, potem przepraszam i jest mi bardzo przykro, ale nie odchodzę od przekonania, że postąpiłam słusznie. Naprawdę nie wiem co się dzieje. - westchnęłam.
- Spokojnie, na razie nic się nie dzieje. Jak coś to dajemy sobie znać. Może być ?
- Jasne, każdy plan dobry, nawet najmniej dopracowany. - rzuciłam.
- Nie bądź taka zgorzkniała i zgryźliwa. - zaśmiał się.
- Nie jestem. - ja także się zaśmiałam i rozdzieliliśmy się w dwie różne strony, aby obserwować, czy nic złego się nie dzieje. Usiadłam na poręczy od schodów przed wejściem i wdychałam chłodny, a zarazem przyjemny powiew wiatru, który mnie otulał.
- Miło Cię znów widzieć. - usłyszała za sobą znajomy głos. - Od naszego ostatniego spotkania minęło już trochę czasu.
- To prawda, jednak ja nad tym nie ubolewam. - odparłam z obojętnością.
- Nie wierze Ci. - stanął naprzeciw mnie.
- Przestań wmawiać mi coś, co nie jest prawdą, dobra ? - zaśmiałam się szyderczo.
- Udajesz zimną, ale nie jesteś taka. Dobrze wiem, że mnie lubisz. - uśmiechnął się i kopnął kamyk, leżący na jednym ze schodków.
- I znów to samo, tylko tym razem sobie coś wpierasz. Tylko, żebyś na końcu się nie rozczarował. - spojrzałam na niego.
- Ślicznie dzisiaj wyglądasz.
- Dziękuje. - uśmiechnęłam się i spojrzałam na niego, był ubrany w kremowe spodnie i białą koszulę. - Ty też nie najgorzej.
- Widzisz, czyli jednak umiesz się do mnie uśmiechać. - zauważył.
- No, do każdego potrafie. Da się z tobą porozmawiać normalnie, ale mam wiele powodów, żeby cię nienawidzić, w końcu zawsze wychodzisz na dupka.
- Nie ma to jak szczerość. - zaśmiał się. - Cóż, masz racje. Ale uwierz.. - zbliżył swoje usta do mojego ucha. - Ja też mam uczucia, i też mi może zależeć. - po wypowiedzi tych słów już go nie było.
Znów zostawił mnie z pytaniami, na które nie miałam odpowiedzi, kłębiącymi się w mojej głowie. Czy mu naprawdę może zależeć ? Nie.. nie powinnam mu ufać. W końcu to może być tylko jego kolejne zagranie. Tylko co jeśli nie ? Ale w ogóle, czemu ja o tym myślałam ? Nie mogłam mu dać szansy. Jednak wiedziałam, że do następnego spotkania będę myśleć o dzisiejszej rozmowie.
Świetny rozdział i masz prawdziwy talent, więc go nie marnuj. Czekam, jak zawsze, na NN.
OdpowiedzUsuńŚwietny czekam z niecierpliwością na następny.
OdpowiedzUsuńSzybko pisz, bo się doczekać nie mogę NN ale jakbyś mogła dać trochę więcej Klausa.
OdpowiedzUsuń