Weszłam do środka, gdy nagle zobaczyłam jak Jeremy idzie bardzo szybko w strone jednego z pomieszczeń. Miał dziwny wyraz twarzy, wydawał się wręcz bardzo zdenerwowany. Pospiesznie poszłam za nim. Gdy wszedł za drzwi, dyskretnie wślizgnęłam się za nim i zaczaiłam w kącie, żeby sprawdzić co robi. Nagle dostrzegłam ciało leżące na podłodze. Klatka piersiowa nie podnosiła się, ani nie opadała. Przyjrzałam się bliżej, lekko już przestraszona i dostrzegłam Matta. To był Matt. Matt, z którym przyjaźniłam się od najmłodszych lat, chociaż nie zawsze się lubiliśmy. Jeremy podszedł do niego bliżej i wyszeptał coś w stylu " Żegnaj Stary.. "
- Co do cholery ? - dłużej nie wytrzymałam, a Jeremy odwrócił się przestraszony.
- Sam zadecydował. Miał dość. - westchnął.
Szybko podbiegłam i uklęknęłam przy nim. Pulsu już nie było, krew w jego żyłach zatrzymała się. Robił się coraz bledszy. Nagle usłyszałam pukanie drzwi i głosy moich przyjaciół.
- Uciekaj.. - wyszeptałam do Jeremiego.
- Nie..
- Uciekaj.. to ty za to oberwiesz, a już dość się nacierpiałeś.
- Nie możesz wziąć za to winy.
- Ja jej nie biore, ale bronie ciebie ! Uciekaj przez to zasrane okno. - spojrzałam w jego oczy, a on posłusznie kiwnął głową.
Gdy wydostał się na zewnątrz, zaczerpnęłam duży łyk powietrza i czekałam na wyrok, który zaraz miał zapaść. Nagle drzwi się otworzyły i do środka weszli Elena, Bonnie, Damon oraz Stefan.
- Caroline? - spytała Elena. - Co ty.. ? - nie dokończyła pytania, ponieważ w połowie spostrzegła do kogo należy to ciało.
- Co się stało?! - Bonnie podbiegła i złapała Matta za rękę.
- Nie żyje.. - wyszeptałam.
- Jak to się stało ?
- Nie wiem.. po prostu weszłam i on leżał.
- Nie wierzę. - wycedziła Elena przez zęby.
- Spokojnie. - szepnął Stefan.
- Nie. Widzę po niej, że wie co się stało. I do tego te sny Bonnie, że kogoś zabija i za to przeprasza. Wszystko się składa w całość. Tylko czemu Matt?!
- Posłuchaj to naprawdę nie ja. - popatrzyłam w jej oczy, przepełnione łzami.
- Albo powiesz co się stało, bo wiem, że coś wiesz, albo wynoś się z mojego życia.
- Elena. - powiedziałam. - Myślisz, że mogłabym zrobić coś takiego ? A w szczególności Mattowi ?
- Teraz nie wiem co myśle.
- Bonnie może coś powiesz ? - popatrzyłam na nią, a ona odwróciła wzrok. - No pięknie.
- Wybacz Caroline, ale to wszystko tak wygląda. - wypowiedziała te słowa szeptem.
- Wiecie co.. - machnęłam ręką.
Nachyliłam się nad Mattem i pocałowałam go w policzek. Wyszeptałam mu do ucha, tylko " przepraszam, że nie przyszłam wcześniej, żegnaj " - to wszystko na co było mnie stać.
Popatrzyłam jeszcze raz na wszystkich obecnych oprócz mnie, zobaczyłam na ich twarzach różne odczucia, ale widziałam, że nie mają ochoty ze mną przebywać.
- Przepraszam, ale nie moge powiedzieć prawdy. - wyszeptałam i wyszłam przez jedno z okien.
Co się właśnie stało ? Nie wiem. Matt, ciągle to do mnie nie dociera. Jeszcze wczoraj widziałam go uśmiechniętego, a dziś martwego ? Jak to możliwe ? Nie przyzwyczaję się do myśli, że go tu nie ma. Ciągle mam wrażenie, że to tylko sen i zaraz się obudzę i będę się zbierać na imprezę. Jednak to była rzeczywistość. Smutna prawda i tak bardzo bolesna. Nie wrócę do domu - nie mogę.
- Muszę się napić.
Wsiadłam w samochód i pojechałam do najbliższego sklepu. Ludzie byli trochę zdziwieni widokiem dziewczyny w sukience, z rozmazanym makijażem, kupującą Whisky.
- Skoro Damonowi pomaga to może i mnie też. - westchnęłam po cichu i poszłam do kasy.
Zapłaciłam za wszystko i pobiegłam do samochodu. Zaczął padać deszcz, a ja wyjmowałam po jednej butelce i piłam, ciągle prowadząc samochód. W końcu dojechałam pod dom Klausa, dlaczego ? Sama nie wiem, po prostu jechałam tam, gdzie chciałam się znaleźć. Jednak nie myślałam, że to będzie właśnie jego dom. Dopiłam kolejną butelkę i lekko zataczając się podeszłam do drzwi, stukając w nie. Gdy w końcu się otworzyły, ujrzałam w nich Klausa.
- Caroline ? - zdziwił się moim widokiem.
Było widać, że nie dawno wrócił, ponieważ nie zdążył się nawet przebrać.
- Zgadza się. - wybełkotałam. - Chociaż dla moich przyjaciół teraz jestem morderczynią.
- Jesteś pijana.
- A ty jesteś spostrzegawczy.
- Wejdź. - przepuścił mnie w drzwiach, a ja idąc zahaczyłam jedną o drugą nogę, lecz Klaus szybko mnie złapał.
- Sytuacja opanowana. - zaśmiałam się i weszłam w głąb domu.
- Teraz wiem, że nawet wampir po alkoholu nie ma takiej gracji. - zamknął za mną drzwi.
- Możliwe, że troszeczkę przesadziłam.
- Troszeczkę ? - spytał. - Chodź do mojego pokoju, bo niedługo może moje rodzeństwo wrócić.
- Ok. Ale ty idź pierwszy. - zaśmiałam się.
Trochę zajęło mi dotarcie na szczyt schodów, jednak humor mnie nie opuszczał w ogóle. Gdy dotarłam udałam się za nim, do jego sypialni. Usiadłam na łóżku, a on na fotelu, które stało przy biurku.
- Opowiedz mi co się stało.
- Znalazłam ciało mojego przyjaciela, który być może popełnił samobójstwo, a być może Jeremy, brat Eleny, pomógł mu. Gdy go zastałam tam, kazałam uciekać, a mnie zobaczyli i powiedzieli, że albo przyznam co się stało naprawdę, albo mam spadać z ich życia. Wybrałam to drugie, skoro nie chcieli mi uwierzyć, że to ja. - zdenerwowałam się.
- Spokojnie. Wszystko się wyjaśni. - usłyszałam ten jego świetny akcent.
- No, całkiem możliwe. A potem wyszłam stamtąd i poszłam się udryndolić Whisky.
- Bierzesz przykład z Damona. - zaśmiał się.
- Tak i nawet mi to pasuje. - także się zaśmiałam.
- Przyszłaś z nim dzisiaj.
- A co zazdrosny ? - zaśmiałam się jeszcze bardziej.
- No pewnie. - uśmiechnął się.
- Wiesz co, chyba powinnam sobie znaleźć jakiś nocleg na dziś, więc muszę już wyruszać. - podniosłam się niezdarnie z łóżka i zasalutowałam.
- O nie, nie, nie. - w mgnieniu oka znalazł się tuż obok mnie.
- Co nie ? - zapytałam z pretensją, a on się zaśmiał.
- Nie wypuszczę cie w takim stanie.
- Serio ? Jesteś wredny. - pokazałam mu język i usiadłam z założonymi rękami.
- Serio? A ty się zachowujesz jak pięciolatka.
- I dobrze. - w odpowiedzi usłyszałam tylko śmiech.
Podszedł do jednej z szaf i wyciągnął ze środka coś czarnego.
- Proszę. - rzucił mi w ręce. - Koszula, tam jest łazienka. To jest dzisiaj twój pokój. - uśmiechnął się i wyszedł.
Popatrzyłam na koszulę, trzymaną w rękach.
- Lepsze to niż most. - wzruszyłam ramionami i poszłam na słabych nogach do łazienki.
Zdjęłam na początku buty, a potem sukienkę i włożyłam na siebie czarną koszulę. Była całkiem spora, więc zasłaniała to co potrzebne. Przemyłam twarz wodą i wyszłam z łazienki. Położyłam się do łóżka i patrzyłam w sufit. Pomału odzyskiwałam zdrowy umysł i własne myśli, które nie były już pod wpływem alkoholu.
Świetny rozdział. Szkoda, że tak potraktowali Caroline i kazali jej, aby powiedziała co się stało, albo spadała z ich życia; to smutne. Czekam na NN.
OdpowiedzUsuńHej ;*
OdpowiedzUsuńŚwietne, zabawne, pouczające(co do alkoholu -nigdy nie wybieraj Whisky)Ale mi się akurat podoba to że ją tak potraktowali, dzięki temu Klaus zdobędzie jakieś punkty u niej. Pisz tak dalej. ;) Czekam na następny NN z utęsknieniem.