Siedzieliśmy jeszcze pewien czas, gdy Klaus zakomunikował, że musi już iść. Wstaliśmy w jednym czasie i skierowaliśmy się w kierunku drzwi.
- Dziękuje za to co dla mnie zrobiłeś. - uśmiechnęłam się.
- Nie ma sprawy. - odpowiedział głosem przepełnionym cudnym akcentem. - Dobrze wiesz, że dla ciebie wszystko.
- Tak, to miłe. - zaśmiałam się.
- Do zobaczenia Caroline.
- Do zobaczenia. - uśmiechnęłam się i obserwowałam jak wychodzi. - Poczekaj. - powiedziałam, a on zatrzymał się na schodach.
Podeszłam do niego i pocałowałam go w policzek.
- Jeszcze raz dziękuje. - szepnęłam i wróciłam do domu, zamykając za sobą drzwi.
Wróciłam do salonu i włączyłam telewizję. Z kuchni wzięłam sobie szklankę i butelkę Coli. Usiadłam, przykrywając się kocem i oglądałam kolejne odcinki Chirurgów. To był mój ulubiony serial, którego odcinki znałam na pamięć, ale nigdy mi się nie nudził. Ten i jeszcze 90210. To są moje dwa ukochane seriale, które pozwalają się przenieść w ich świat. Nagle w mojej głowie zajaśniało pytanie, co się stało z Taylerem ? Od wieczora kiedy mnie ogryzł nie odezwał się, a ja miałam tyle na głowie, że nawet o nim nie myślałam. To znaczy, że nie zależy mi już na nim ? Na to wygląda. Nagle z myśli wyrwał mnie dzwonek telefonu. To był Damon, który czekał przed drzwiami. Wstałam i odstawiłam szklankę na stół, otworzyłam drzwi.
- Cześć.
- No witam. - odparł, wchodząc do domu i chowając komórkę do kieszeni. - Klaus dał mi znać, że pojechał, a nie wiadomo co to coś może zrobić, więc wpadłem na swoją zmianę.
- Eh, czuje się okropnie, że musicie mieć takie dyżury, żeby siedzieć ze mną. - westchnęłam.
- Daj spokój. Lepsze to niż słuchanie Stefana i Eleny pouczających się nawzajem.
- Myślałam, że czujesz coś do Eleny.
- Bo czuje. Ale jest inna w mojej obecności, a inna w jego. On ją zmienia, co mnie bardzo denerwuje.
- No tak, zauważyłam. Tęsknie za nią. - uśmiechnęłam się lekko. - Ale nie mam zamiaru się pojawiać tam.
- Pytały o ciebie nie raz.
- Serio ? - zdziwiłam się.
- Wiedzą, że się z tobą kontaktuje, ale mam to gdzieś. Nie olewam znajomych tak jak oni, tym bardziej, że mam do ciebie zaufanie.
- Ciesze się. - uśmiechnęłam się.
- Serio? - zaśmiał się.
- Serio. W tym momencie mogę tylko na ciebie i Klausa liczyć. Wiem, że na mame też bym mogła, ale nie chce jeszcze bardziej mieszać jej w życiu.
- Daj spokój. Nie myśl o tym teraz ! Odpoczywaj.
- Ile można? - popatrzyłam na niego. - Dobrze, że mam telewizor i komputer. No i oczywiście dużo żarcia !
- Hahaha, a krew ? - spytał.
- Mam, zaopatrzyłam się. - uśmiechnęłam się. - Bez tego by było najtrudniej. Jeszcze do tego nie wychodzę z domu.
- W końcu zaczniesz. Najpierw musimy się dowiedzieć co to może być, a żeby tak było to musimy być troche silniejsi niż jesteśmy. Ostatnie walki zabrały nam troche energii, więc musimy najpierw trochę odczekać, bo inaczej będzie po nas.
- Rozumiem i wytrzymam tu tak długo jak będzie trzeba, ale jednak będę musiała troche ponarzekać.
- Dobra, koniec tych emocjonalnych rozmów.
- Tak, masz racje. - zaśmiałam się.
- Co ty oglądasz ? - zaczął się śmiać.
- Chirurgów, więc jeśli chcesz zostać to musisz przeżyć i też pooglądać. - popatrzyłam na niego, a on wzruszył ramionami.
- Masz coś mocniejszego ?
- Mam tylko piwo.
- Trudno, jakoś przeżyję, więc niech będzie. - westchnął.
- Dobra, jeśli chcesz. - zaśmiałam się i poszłam po dwa piwa.
Wyjęłam i postawiłam na stoliku.
- Życzysz sobie szklankę, czy zniżysz się do poziomu taki jak mój i wypijesz z puszki ?
- No cóż, wypije z tej puszki. - odpowiedział teatralnym głosem.
- Jak masz łaske robić to lepiej w ogóle nie pij. - pokazałam mu język.
Siedliśmy przed telewizorem i zaczęliśmy oglądać. Co jakiś czas słyszałam głośne komentarze Damona na temat aktorów i postaci, których grają. Nie zwracałam jednak na to uwagi, bo wiedziałam, że tak naprawdę wciągnął go ten serial. Co jakiś czas nawet przez to zaczynałam się śmiać. Nawet nie wiedziałam, kiedy nastała noc. Nagle jednak znów był pisk i krzyk. Były głośniejsze niż w poprzednich dniach.
- Dzisiaj jest głośniej. - powiedziałam.
- Całą noc tak jest ? - rozejrzał się po salonie.
- Zależy, ostatnio było tylko pół. Tylko teraz już nie przemawia przede mnie strach, tylko ciekawość. Co to może być ? I dlaczego tutaj ? To zawsze było bardzo ciche miejsce. Gdyby to był normalny dźwięki, np. głośnia muzyka, jakieś samochody albo motory, a to ciągle są krzyki, piski. Ktoś cierpi, ale nie wiem kto i to mnie teraz zastanawia i co tego kogoś doprowadza do takiego cierpienia.
- Tego się musimy właśnie dowiedzieć. - wstał z miejsca i podszedł do okna.
Uchylił lekko firankę i spojrzał przez okno. Wpatrywał się w nią długi czas, aż w końcu przeniósł spojrzenie na mnie.
- Pustka..
- No, dziwisz się ? Tu jest totalne zadupie. Zero sklepów ani nic.
- Nie o to chodzi. - pokręcił głową. - Mam na myśli, że nikogo nie widzę. Ciekaw jestem skąd ten hałas się wydobywa. Jednak sam nie będę ryzykował sprawdzeniem.
- No prosze. Damon Salvatore docenia życie.
- To, że czasem lubie zaszaleć to nie znaczy, że chce umrzeć.
- Mogę iść z tobą. - wstałam i skierowałam się do drzwi.
- No nie wydaje mi sie. - szybko zmaterializował się przede mną. - Nigdzie nie pójdziesz, nawet ze mną.
- Ysz.. - warknęłam i wróciłam do salonu.
- No ciesze się, że się rozumiem. - uśmiechnął się.
Nagle hałas ucichł i po pewnym czasie pojawił się znów, tylko o wiele bardziej silny.
- Nie wytrzymam kolejnej nocy. - westchnęłam, pociągając łyk piwa.
- Mam pomysł. - usiadł obok i podgłosił dźwięk w telewizorze. - Wracamy do chirurgów. - westchnął.
- No dobrze. - uśmiechnęłam się i skoncentrowałam na telewizorze.
hmmm tyl€r już j€j ni€ obchodzi, j€st coraz l€pi€j, ;D dodaj kol€jny jak najszybciej€j bo j€st€m ci€kawa o co chodzi z tymi hałasami.
OdpowiedzUsuńSuper rozdział. Jestem ciekawa co to za hałasy. Jedyne co mi się nie podoba, to to że tak nasz trzymasz w napięciu! Kiedy NN?
OdpowiedzUsuń